Te-Tris
ZPRDL
[Zwrotka 1]
Mówię Ci słuchawki na łeb, jak Stanisława Ryster
Bo masz tu hity same, storytell'e, bragga bystre
Mam praktykę IQ, korzenie mi nadal bliskie
Uczyłem się rapować, gdy na scenie składał Dizkret
Na walizce żyłem długo, jak zwykły uczeń
Truskawka na saksach i trawniki w UK
Work hard, play hard, żaden Wiz Khalifa
Ale ziom, dobrze wiem, jak się w łapie trzyma spliffa
I żadna taryfa mnie tu nie obejmie ulgą
Co z tego, że rapuję, ciągle mam niepewne jutro
Więc będzie krótko, zwięźle, rap na temat
Bez cienia pierdolenia, układów jak Macarena
Na Panamera nie zarobię to pewniak
Choć mało kto tu daje tyle serca w koncertach
Przestań, sam nie wiem jakie życie czeka mnie
Choć nadzieje rosną jak chińskie PKB

[Refren]
Nic się tu nie należy, ciągły zapierdol
Byle do mety w tej pogoni za pengą
Żyję do woli, ale mori memento
Biorę co los da, życie made in Polska

Nic się tu nie należy, ciągły zapierdol
Kiedyś to los nam wynagrodzi na pewno
Nie szukaj ziomek aureoli nade mną
Ja biorę co los da, biorę co los da