Te-Tris
Pandemonium
[Verse 1: Te-Tris]
Większość z nich pamiętam jeszcze z korytarzy ogólniaka
Jednych widzę co dzień, innych spotkam czasem po dwóch latach
Jedni już w krawatach drudzy w ciuchach kupowanych
Na kilogramy prosto z Beneluxu przemycany luksus
Jednym strach przed jutrem podciął chyba oba skrzydła
Inni śmieją się im w twarz kładąc łapę na magistra
Robię spacer po ich ksywkach, nazwiskach, twarzach
By choć na chwilę być na tamtych starych korytarzach
Ja wracam tam, rozglądam się po kątach tak jak kiedyś
Taki społeczny drygiel ścieżki planów kim być? gdzie być?
Dokąd pójść żeby poznawać jaki smak ma życie
Pamiętam tą twarz z make-up'em a'la Claudia Schiffer
Jak to mawia Trzyker - to jest zwykła weekendowa gwiazda
Rezydentka we wszystkich tutejszych knajpach
Jak pasjans odkrywała karty przed każdym graczem
Przegrała jak wszystkie, które szatan wziął na spacer

[Hook: Te-Tris]
Kto z nas jaką i dlaczego poszedł drogą
Poznaj świat jak iluzja, w którym łatwo zjeść swój ogon
Doba za dobą, ja to pandemonium widzę
Nawet jeśli sam padnę w ogniu wszystko to opiszę


[Verse 2: Te-Tris]
Potknąłem się, bo ktoś przechodząc zahaczył mnie barkiem
Całkiem go nie poznałem, pospiesznie zbiegał na parter
Drewniany parkiet pod jego trampkiem zapiszczał cicho
Te nonszalanckie ruchy plus ciuchy a’la Puerto Rico
Jeden z tych co to zbierali hajs na pociąg do lepszego życia
Spłycał, bo sprzedawał brauna dotąd fałsz
Jak kokon owinął go wciągając w tanią matnię
Rok później prokurator a dziś widzi niebo w kratkę
Stałem tam bezradnie, ja znałem przyszłość
Gdy nagle ktoś gdzieś głośno krzyknął ej
Poznałem barwę głosu jak mógłbym go zapomnieć
Pan artysta organizator i chodzący konstert
Kontaktów i historii kogo zna i kogo spotkał
Zadzierał nos i mówił - znam Leszka i Wojtka
I pograł w ten rap ale tylko teoretycznie
Dziś te same przekręty inwestuje w bycie politykiem

[Hook: Te-Tris]

[Verse 3: Te-Tris]
Kto z nas jaką i dlaczego poszedł drogą
Kto jest kim, kto jest kimś, kto jest nikim, a kto został sobą
Czasem mam tego dosyć, męczą mnie powroty
Poczułem się zmęczony, usiadłem na zimne schody
Ukryłem twarz w dłoniach, ale przez rozchylone palce
Zobaczyłem tej ukrytej z przed lat kilku kalkę
Patrzył, milczał odwrócił się na pięcie
By kilka lat póŹniej nucić właśnie taki refren

[Hook: Te-Tris]

*ja, my i ta sama historia*