Olek
Ziomal
Spotykam kolegę z dawnych lat, co lepkie łapy miał
Dlatego nie gadałem długo z nim, bo na co mam?
Wysiadam z fury, tuż po sfinalizowanej akcji
Bo mój kurczaczek spieszy się, by coś załatwić
Mówię jej "Leć, ja z gościem se zapalę szluga"
Pytam, co u niego słychać, on mówi, że nuda
Nadal mieszka u mamy, coś tam zwykle rucha
Bo to taki typ, co zawsze był w związku, nieważne jaka dupa
I co u mnie, bo widział kawałki
Życie rapera, mówi, pewnie dupki i melanżyk?
Że u niego trochę w piździe z hajsem
Ale tu se dorabia, tam coś robi, żyje normalnie
Mnie to trochę chuj obchodzi
Ja żyję na sto procent i wygrywam co dzień
Nie ma opcji, że mi nie wychodzi i nie schodzę z drogi
Mówię mu, że może się odzywać jak potrzebuje pomocy
Wiadomo o co chodzi
Czuję, że mnie nienawidzi za to, że mam tyle mocy
Nigdy nie ignorowałem akcji mając w głowie głosy
Słucham diabła, bo on przynajmniej nigdy nie próbował być dobry
A Bóg miał swoje za uszami
Nie ufałbym mu, bo jeszcze padłbym ofiarą jak Hiob
Dobro wygrywa tylko w bajkach
Obserwuję po mieszkańcach Warszawy, tu jest tylko zoo i zło
Tu jak się ma miękką dupę, to się dostaje po niej
A jak się nie ma uczuć, to możesz robić swoje, ej
Jestem zepsuty tak, jak miasto moje
Ale to w nim właśnie, typie, każdy hajs podwoję
Bo jestem tu od zawsze i wiem jak grać
Jak se dajesz wejść na baniak, to wtedy nie masz szans
Ja dawałem za długo, a teraz wyrwę z gardeł
Idę z fartem
W sukces obracam porażkę
Jestem młody Midas, a nie paparuch, co się zajara, że dostanie jakiś papier i uderzy mu fantazja
Jestem facetem, robię hajs i mam włosy na jajcach
Nie kurwa dzieckiem, co się zesra i będzie płakać
Wyrosłem z takich akcji, mordo
Wiem, co widzę przed sobą, nawet gdy mur będę głową musiał przebić, to przebiję i daję słowo
Nie ma, że się nie da - to jest moje motto, moje logo
Moja pierdolona rzeczywistość
Nie zmieniłem się dla nikogo i tak zostanie, dziwko
Nie jestem studenciakiem, co po zajęciach wyskoczy na piwko
Tylko gościem, co przed trzydziestką będzie miał milion
Nie żałuję niczego jak Edith Piaf
Jak los mi zabrał coś, to po to, by później coś dać
Z moimi ludźmi mogę konie kraść
Ale póki co mamy na czym robić hajs
To jest WWA street
Jak jest lipa z hajsem, to po to, by zaraz się wzbić
Jak jest ciężki czas dla bani, to po to, by zara był git
Nikt nie wierzył, że się uda
Dla nich chuj na pysk (dla-dla-dla nich chuj na pysk)
Przeszło mi przez łapy tyle hajsu
Chuj, nie mam nic
A ci bananowcy będą chcieli mówić jak żyć
Bo dostali za dużo, a przydałoby im się jedno
Żeby dostać, ale solidny wp...