[Zwrotka 1: Mati]
Odpalam, startuję, unoszę się w górę, ponad tą strukturę
Czujesz? Lewituję i ewoluuje, bo ewolucje
W sumie porywają jak strumień
Więc frunę na majkach, za pan brat
Z tajfunem, gdy w płucach Jamajka
Ja wrzucam na strunę i sunę po samplach
Daj chmurę, bo mam plan, hen skrzydła napędem
Więc lecę przez pętlę i pędzę przez przestrzeń
Coraz częściej latam, coraz więcej macham
Mach za machem, macham na tych zamachach
Aha, bym zapomniał - w oczach Japonia, w mózgu Kalifornia
Motoryki ironia, bo latam tu nadal, na nogach blokada
Jak gadam nie spadam, lecz lecę na orbity
W kosmosie zasiadam i zwiedzam satelity
SumaStyli synu, pozdro od elity!
[Refren]
Więc oczy otwarte miej, gdy odlatuję
Patrz szybko w górę, może to poczujesz
Bo tam przesiaduję i czuję tą przestrzeń
To nie powietrze jest, to typy z SS
Więc oczy otwarte miej, gdy odlatuję
Patrz szybko w górę, może to poczujesz
Bo tam przesiaduję i czuję tą przestrzeń
To nie powietrze jest, to typy z SS
[Bridge: Eliza]
Bóg dał mi te skrzydła, by jak Ikar
Ponad obłokami śmigać, Ty czujesz znów ten klimat?
Gdy się wzbijam, nie możesz mnie zatrzymać
Bóg dał mi te skrzydła, by jak Ikar
Ponad obłokami śmigać, Ty czujesz znów ten klimat?
Gdy się wzbijam, nie możesz mnie zatrzymać
Bóg dał mi te skrzydła, by jak Ikar
Ponad obłokami śmigać, Ty czujesz znów ten klimat?
Gdy się wzbijam, nie możesz mnie zatrzymać
[Zwrotka 2: Skor]
SumaStyli, 2-0-0-7, eSKoeRo, a ja dostaje skrzydła, joł
Dostałem skrzydła bym wygrał, wyrwał chwasty
Wytrwał, pizgał, z ogniem igrał, wiesz, gdy bit gra
Bo jak ich brak mam jazdę i z pyska toczę pianę, toczę pianę
Nazbyt ściskam te łożyska, słów skupiska niesłychane
Tu młody skarb, tak jak talent jak Batyskaf w głębi dalej
W oczy tryska ciska dalej, z miasta iskra światła alej
To ogniska mych zażaleń, tam gdzie wysypiska stare
W widowiskach moich spaleń, widok z bliska jak medale
Obustronne rządy, rządy w gminie rządów tych rządzących
Co chcą strącić nasze klątwy, ja przemierzam horyzonty
Przez przymierza ludzi mądrych i wymierzam horyzonty
Więc mi nie żal ustalać te nowe prądy
I zawierzać tajemnice ludziom stąd, wyjmę skrzydła na znak sondy
Drogą wiodą mnie przesądy, krzyk nie wygra z murem żądzy
Masz tu dyktaturę od tych, co nie zwykli doktryn
A więc eksperymentalnie porywam Cię
Przez track porywistych modlitw
[Zwrotka 3: Błajo]
Latam, latam, latam wysoko ponad wami
Gadam, gadam, gadam blisko, patrzcie z oddali
Badam, badam, badam te tereny, te rewiry, te rejony
Robię rap popierdolony
Złapiesz mnie, nie ma bata, dziwko stój
Nie dogonisz mnie, bo latam szybko w chuj
Jeden mach, milion słów, ponad dźwiękiem
Kilogram, tysiąc głów, ponad tempem
Bo widzę więcej, wiem więcej, kminię więcej
Dymie więcej, mniej więcej, tak to jest
Nie mniej, nie więcej, nie mniej, nie więcej
Nie mniej, nie więcej, nie mniej nie więcej
Nie mniej, nie więcej, nie mniej, nie więcej
Nie mniej, nie więcej, nie mniej nie więcej
[Bridge: Eliza]
Aaaa, aaa, mijają lataa, Ty nadal latasz
Świat się postarzał, długość z czasem się skraca
Mijają lataa, ty nadal latasz
Świat się postarzał, długość z czasem się skraca
[Zwrotka 4: Buka]
Furgacze powietrze, na wietrze, przemieszczę me kwestie
Polecę jak ciało niebieskie
Wypluwam kometę, wyfruwam w eter
A, B, C, E, F, G, wyrzucam te kwestie
I w przestrzeń odlatuje, wers ten tlen cechuje
Bezsens kamufluje, wizualizuje pędem jak mushroomek
Wiertłem mych komórek
Gdzie siły powietrzne, gnają na ratunek
To stosunek, trunek w głowie, gdy volume
Podkręcone w sumie styli i konsument
Kmini minimalnie, w lufie lądowanie
W dupie, gdy za sterem głupek latać pragnie
Spadnie, bo nie ma skrzydeł i na dnie
Ma swój egzystent w tym bagnie
A ja nad miastem, mam pasje i z gniazdem się nie rozstaje
Na pohybel ptak,i łaki, panowie i panie!
[Refren: Buka]
Wnet oczy otwarte miej, gdy odlatuję
Patrz szybko w górę, może to poczujesz
Bo tam przesiaduje i czuje tą przestrzeń
To nie powietrze jest, to typy z SS!
Wnet oczy otwarte miej, gdy odlatuję
Patrz szybko w górę, może to poczujesz
Bo tam przesiaduje i czuje tą przestrzeń
To nie powietrze jest, to typy z SS!