PlanBe
Immortality
[Ref.] x2
Bycie raperem to nie tylko teksty, wierz mi
To ciągłe bycie dzieckiem, latającym bez opieki
Czasami nie chcesz, żeby tak cie postrzegali bliscy
A jednak biegniesz, bo to piękne #immortality

[Zwrotka 1]
Rap dał mi coś, czego nie dostałbym gdzie indziej
Czuję się jak para, która sama gdzieś utknęła w windzie
Miałem się nie starać dzisiaj staram się automatycznie
A to co mam w zamian, wynagradza mi to jeszcze szybciej
Mowa tu o fanach, dupach, salach ,pełnych jak kieliszek
Który mi tu stawiasz, kurwa zaraz, bo już ich nie licze
Z roku na rok zamiast, się rozstawać z takim łatwym życiem
Ta fontanna zabaw mnie odmładza jakbym był Ibiszem
Guzik mnie obchodzi czy jestem dziwnym przypadkiem
Jak Benjamin Button nie wiem czy się to zakończy fajnie
Ale nie chce kończyć najpierw, chce być wiecznie młody skarbie
Wspominałem kiedyś że często przychodzi do mnie Flammel?
To przejebane, gdy rodzina to przeklina
A wiem, że się z tym nie rozstanę jak adrenalina
Zapytaj matke w jakim stanie często widzi syna
Jej wyraz twarzy to już stałe „a nie mówiłam?”

[Ref.] x2

[Zwrotka 2]
I kiedy tak sobie tu żyje pomiędzy pisaniem linijek, a graniem koncertów
Czuje, że jestem na szczycie, bo dni już nie licze tak samo jak kasy w portfelu
Jedyne na co tu licze, to że to oblicze nie zniknie jak Fatamorgana
Nie wiem czy gadam tu z nią o muzyce, czy klei się do mnie bo jest tak pijana
To wszystko jest szalone, narzuciłem sobie szybkie tempo
Nerwy musisz mieć stalowe, jak wątrobę i płuca często
Jak David Copperfield, czuję że mam już tą młodość pod ręką
I wszystko co robie w tym, to po to by nagle to nie zniknęło
Jestem w punkcie zero, daleko od wejścia i wyjścia stąd
Mój bilans też na zero, co dostane to wydam wciąż
Jak płyta? Niech już wiedzą, jak powyżej też wydam ją
Jak widać wydawanie w krew mi weszło jak prima sort
To co mam mi styka, prosta matematyka
Kto by pomyślał że będę nieśmiertelny
To co mi da muzyka, to już nie tylko biba
Czuję się jakbym wygrywał – wielkie, dzięki

[Ref.] x4