[Zwrotka 1: Arczi Szajka]
Ile takich w życiu historii się ciągle słyszy
Jak opowiada o tym, o czym nie wie nic skurwysyn
To gruby wyczyn, jakby język spuścić ze smyczy
Tylko, że później sam na siebie musi liczyć
W końcu prawda wyjdzie na jaw, sprawa się rypnie
Kto tu kurwa jest lisem i się chowa sprytnie
Chodzi i pierdoli, a temperatura rośnie
Ziomeczki elektrycznie latają na salę co dzień
Orient na słowa, gdy napięta atmosfera
Gdy melanż, można nadziać się nieraz na fight'era
Wielu już poznało efekt
Dym wypierdoli kory, w moment pcha skuna do bletek
Spięte towarzystwo kręte drogi wybiera
Biedę co drugi klepie, reszta wjeżdża na melanż
Lecz pilnuj się ziomeczku, nikogo nie lekceważ
Bo wszystkiego się nie spodziewasz
[Zwrotka 2: Bonus RPK]
Ten zapach się wyczuwa, kto git, a kto parówa
Komu we łbie gotówa świeci się gruba
Kto tu do jakich kroków już się posuwa
Posłuchaj, widzisz kurewstwo, to je usuwaj
Byle kurwa dzisiaj bierze się za szuwar
Sławny numer sprawia, że po mieście fruwa
W nosie zwinięta stówa, chrzanówa, gruda
A z cicha wali z ucha w plecy [?]
Co tam wspólasy u was, zagadka trapi
Skąd wiedzą psy kto tu magluje dragi
Kojarzą z ksyw, foty robią z przyczajki
Ewidentnie komuś tu paruje czajnik
W prokuraturze casting na 60-tke
Skruszona dętka diabłu przybija piątkę
Autobiografia z fikcją uwalnia klątwę
Co kończy się wysokim sądem, zaczyna problem
[Zwrotka 3: ATR MF]
Rozmienił się na drobne niejeden tu, szkoda czasu
Nie osiągnie nic tutaj żyjący w strachu
Narobi hałasu za dziesięciu, a przy napięciu marszczy się
Kryminalni mają go w garści
Dla normalnych farcik, bo rzucają przynętę
A na nowy zarobek patent za patentem
Leci, każdy kładzie łapy i dziurę wierci
A na końcu tylko straty, bo zachachmęcił
Konsekwencji baty jak łasisz się na parę groszy
Pozdro wariaty, ta rura nie przeprosi
Najczęściej donosi do organów ścigania
Znów później na osiedlach problemów pełna bania
Chęć posiadania przy napiętej atmosferze
XXI wiek, mają Cię na papierze
Niechaj się tutaj wiedzie w naszej kochanej Polsce
Napięcie wzrasta jak tempo ciągle gorące
[Zwrotka 4: Kafar Dixon37]
Gorące jak afrykańskie mordo słońce
Hajs, śrut, sałata, kapusta, pieniądze
Nie błądzę za nimi, bo to nie mój cel
W końcu największe szczęście przecina kiedyś pech
Było dobrze, było si, to byłeś z nimi
Ale gdzie kurwa byłeś jak się powalili?
Pomagasz z wolności, doglądasz rodziny
Albo zostaw to, bo to życie nie dla wszystkich
Dzieciaki nie mają nic, a chcą dużo, dużo
Pieniądze je kuszą, potem typują co suszą
To zamknięty układ, idealne koło
Gorzej jak je trzeba oddać, wtedy nie wesoło
Ktoś dostanie w oko, karę i procenty
Nerwy, nerwy, nerwy, i na bani wkręty
Ktoś je musi oddać, a znaki na niebie
Wskazują niestety, znów padło na Ciebie
[Zwrotka 5: Ryjek]
Obcinka dwóch łochów, jedna stara ściera
W środku obserwuje gdzieś z rogu jubiler, kamera
Nikogo to nie robi, po to komin się ubiera
A napięta atmosfera da nam dzisiaj piękny dzień
Kopyto zza pazuchę, zrobimy to, wiem
Dzisiaj naszym padnie łupem, amerykański sen
Więc wpadamy jak cień, zabieramy to, co nasze
Im zostawimy po sobie tylko ciężki kaszel
Czym prędzej na bazę, po czym dzielimy się łupem
Przyjaciele razem, to hasło trzyma grupę
997, przez drzwi wjeżdżają butem
Tu pan starą kurwą się okazał, a nie naszym kumplem
Morda na kłódkę, ostatnie moje słowa
Trzydzieści zarzutów, frajer mordą przypulował
Naważony browar, który trzeba było wypić
Mój honor nie splamiony, niech Cię gniecie w potylicy
[Zwrotka 6: Arturo JSP]
Co i kogo to dotyczy, jak do tego się odnosi
Weź kontroluj swoje ruchy, bo chyba ostatnio trochę Cię ponosi
Przejaw zawiści, nie lojalności, a z jebanej zazdrości zjada tą kurwę od środka
Tak zaczyna się zazwyczaj, że macie w sobie ziomka
Lecz posłuchaj dalej, zwrotka leci, a czas ludzi potrafi też zmienić
Także nie poznasz nawet człowieka
Niby leżał tam za Ciebie, lecz zapomniał, o co biega
Nie tyka się jebana szmato panny przyjaciela
Ale mało kto przestrzega dziś jakichkolwiek zasad
Napięta atmosfera panuje w szeregach miasta
Macie pociśnięte kurwy u mnie już do końca świata
Jeszcze się tam zobaczymy, ale w najgorszych koszmarach
Obyś spalił się ze wstydu, i tylko tyle, nara
Na pewno nie pozdrawiam, trzymaj strone swego brata
Lepiej się zacznij przyzwyczajać