[ZWROTKA 1: Kosi]
Po chuj podbijasz tu do nas tak często? Twoja obecność nie wnosi tu nic
Kiedy znów się odzywasz to robi się ciężko, wiesz co? Ej, możesz już iść
Nie ma między nami tu chemii, chociaż jesteś, jak kwaśny deszcz
By nie spotkać cię znów na Ziemi czasem chciałbym zaszyć się gdzieś
Gdy trafiamy znienacka na siebie znów patrzę na ciebie koleżko
Z parciem na szkiełko
A to co pierdolisz to playback, wiem, że nic nie wiesz, mordeczko, weź zakończ ten bełkot
Twój kompleks niższości mnie śmieszy, a to co przedstawiasz tu sobą to żart
Ten żart mnie w ogóle nie śmieszy, nie spotkać się z tobą w tym mieście to fart
[ZWROTKA 2: Łajzol]
I znów ten gość, co mam go dość i jest męczący, jak wrzód na dupie
Już niech go ktoś zabierze stąd, bo niechcący go ukatrupię
Było super, dopóki nie wpadłeś, w trybach masz luki, aktywa masz żadne
Łapiesz wciąż muki, nie wiem, czy nie kradniesz, nie płacisz za buchy, a jarasz, jak Marley
Innym razem do windy wsiada, to [?], jak sąsiad z dołu
To dziwny typ, co skarży na psy i opowiada im w chuj kocopołów
Jak gdyby nigdy nic jedziemy do domów, tylko ziomuś się z lekka trząsł
Niech te skurwysyny trzymają się z dala na hektar od Jetlagz Boyz
[SCRATCH]
[ZWROTKA 3: Leh]
Jak plują na twojego zioma to mówi, że zaczęło lać (zaczęło lać)
Dlaczego tak? Te chorągiewa, i zaczęło wiać (zaczęło wiać)
Zostaniesz sam, ale w sumie masz to w piździe
Bo jest kieliszek, też są jointy i ktoś dał zagryzkę
Klepiesz mnie po plecach, potem jeszcze gadasz za nimi
A potem jeszcze chcesz gdzieś wejść po nich, tym zdradzasz swe kminy
Tym wzrokiem, szerokim łukiem, jak triumfalny
Chcę was omijać, a jak trafię jestem wulgarny
Nie poznałbym cCię z pyska, czy to z bliska, czy z daleka
A ponoć znasz dobrze Leha, beka
Żyjemy w dziwnym czasie
Koleżka wysypał ten pył na blacie
Ty żeś w mig wysypał na Snapchacie to
A gdy psy na chatę wpadły bez zastanowienia lamusie pokazałeś palcem, że to on
Hej, yo, Kosi, Łysol, zawijamy stąd
Podpisano nie, że nie wiadomo kto, ale nie byle kto
[OUTRO x2]
Nie wiem skąd się napatoczył
Wolałbym gadać ze ścianą
Znowu gada coś trzy po trzy
I nie trafia w sedno gamoń
Każde słowo to jest bubel
Tak zaznacza swą obecność
"Stań se obok morda w kubeł"
Dzisiaj mówię mu przez grzeczność