[ZWROTKA 1: Łajzol]
W dzień schodzę przed blok, lecz panuje zmrok
A wszystko co widzę i czuję to smog
Nie chcę myśleć o tym, lecz wytężam wzrok
Bo idą kłopoty i zwycięża zło
Mój cały patriotyzm zasłonił smog
Za kilkaset złotych kupują głos
Władza, nepotyzm, zaraza, narkotyk
Mordują istoty i kasują sos
BOR ze szklanką na dachu
O mało nie rozjechał z matką dzieciaków
Martw się biedaku o michę
W nic się nie pakuj, im powierz swe życie
Mi powiesz, że idzie tam jakoś
Ja idę tam tylko gdzie widzę tą jakość
I daj mi tabako do geesa
To jedyny dym jaki dzisiaj chcę wdychać
[SCRATCH]
[ZWROTKA 2: Kosi]
Ej, choć oddychamy tym samym powietrzem, Ty wiedz, że mam inną percepcję, niż tłum
Chciałbym tu dostrzec więcej i więcej, by potem to wrzucić na pętlę i bum!
Te słowa na bicie, jak zoom, przybliżam życie, bo to jest mój kanon
W tym kraju maks 1 na 100 nie martwi się kwitem, gdy budzi się rano
Bo żyją tym [?], tak wielu się dusi, dla wielu dobrobyt to tylko placebo
Ja żyje w tym mieście i zatykam uszy, gdy plotą głupoty na prawo i lewo
WWA centrum, przemierzam ulice, to miasto zmęczone po wczoraj, jak ja
Znów widzę tych ludzi i ich znieczulice, ten system jest obcy, ma potwora twarz
Znów pora wstać, zarabiaj, płać - ktoś musi zapłacić deficyt
Ty nie idź na fart, bo taki jest świat, że bardzo sałata się liczy
Oni patrzą na ręce nam chętnie, częściej chcieliby je związać na amen
I chodź gęsty smog przysłania mi wzrok to szukam znów słońca nad ranem
[OUTRO: JETLAGZ] x2
Wokół mnie beton i syf, ludzie tu walczą o byt, władza to cyrk
Czujesz ten fetor? To zysk, mami ich kwit, chcą bym nie widział tu nic
Pomiędzy nami jest zgrzyt, zgoda to mit, czujemy za nich tu wstyd
Chociaż, gdy pchamy ten syf, robimy myk, idziemy sami na szczyt