Bonson/Matek
To nie ja
[Verse 1]
No i zaczęło się mniej więcej wpół do ósmej
Kieliszki kursowały w jednym tempie, usta-stół, usta-stół, wiesz
Smród fajek i dyskusje o gównie
O dupach, długach no i ogólnie, że chuj jest
Ty jak zawsze katar i trochę krzyku
Klub, którego nie pamiętasz, flacha i trochę przygód
Tam flacha, na stole dla tych dup jak feromon
I czekają aż podbijesz, powiedziałeś tamtej ponoć:
"Siema, siema jestem Bonson i za wers mam fejm yo"
Ona, żebyś przestał ściemniać i przespał się z nią
Albo spieprzał, i w ten czas jej typ się przypałętał
Głupia gadka, Matek podbił, szkoda, że ta krew na rękach
A ty, coraz głupszy i coraz więcej wrogów chciało by spotkać
W drodze powrotnej lub na rogu gdzieś
Blizny znów masz, znów wyszedłeś, nie pamiętasz gdzie
I wypijmy znów, a znowu skończysz w rynsztoku jak śmieć
Ból kaca, smak krwi i smród świata
Znów flacha, znów katar i znów wracam
"Wytrzeźwiej", słyszałem to nieraz
Mówią "widzę jak upadasz", odpowiadam "to nie ja"


[Hook]
Poranki bez kaca i filmy w całości bez strat - to nie ja
Trzymanie się zasad i pionu by spokojnie stać - to nie ja
I to nie tak, że specjalnie się ujebie dziś
Czasem jest wstyd za to wszystko gdzie bym był mimo wszystko
Poranki bez kaca i filmy w całości bez strat - to nie ja
[Verse 2]
Druga trzydzieści, lej mi łychę bez coli
I chyba mam ochotę komuś przypierdolić
2:25, gdzieś w knajpie pod kiblem
Mówię jakiejś dupie, że nadal jestem singlem
2:20, oż kurwa, wytrzeźwiał
Mogę pożyczać kutasa, nie pożyczam serca
2:15, kończymy trzecią flaszkę
Widzicie jak gra cham, widzicie to wyraźnie
2:10, stek bluzgów się niesie
Gdy mija nas lamus to chwyta się za kieszeń
2:05, weź z rzusztu tą kiełbę
A ktoś jakąś kurwę namawia na gang-bang
Równo druga, daje tym kurwom szluga
Rafał dżentelmen, musicie mu ufać
Znów 20:00, jaki będzie plan
Muszę przestać, dzisiaj nie będę chlać - to nie ja

[Hook]

[Outdoor]
To nie ja wiesz