Bonson/Matek
Mama i did it
[Zwrotka]
Może chciałbym coś jeszcze od życia
Mam dwie ręce, mam serce - oddycham!
Umiem pisać, gdzieś na głośnikach
Znów mnie słychać, siema, witam
Mam gdzie mieszkać, kogo kochać
Ktoś mnie kocha - spoko opcja
Są tacy, którzy co noc w blokach
Jedzą sami kolacje i nie mogą się spotkać
Chyba miałem szczęście
I może nie doceniam tego co mi dał los
Chyba tak jest lepiej
Wzloty i upadki przeżywam z nią
I kiedy mam dość
I wylewam litry potu na kolejnym koncercie
Wtedy las rąk pod sceną przypomina mi po co tu jestem
Orzeu mi podał rękę
Matek mi podał rękę i Rudy tak samo
Trafić nie można lepiej
I wiem, że dziękuje to jednak za mało
Pamiętasz gościa, który nie mógł się pozbierać
I darł japę, że umierać chce?
Ich już nie ma!

Byłem w miejscach, o których marzyłem
A ponoć rap miał się znudzić za chwilę nam
Z kimś biłem się i z kimś się napiłem
I poznałem tą branżę i wiem co za ile
Niby gówniarz, a niezły mam bagaż
Grałem w barach i na festiwalach
Dla pustych sali i dla tysięcy krajan
Gdzie tysiące gardeł robi wielki hałas
Przeżyłem to czaisz?
Chociaż nieraz się biłem z myślami, bo
Przecież kurwa nic z tego nie mamy
Poza kacem i zdrowiem od tego zjebanym
Wstaje rano i patrze za okno
I nie wiem gdzie jestem i czasem mam dość
Bo nie czuje się wzorem, idolem, gdy pragniesz nas dotknąć
Jebana samotność!
Czasem nie chcę odpisać na maile
Czasem zdjęcie to dla mnie za wiele
Zmęczony, spocony i głodny jak nie wiem
Sam chleje pod hotelem
Pale szluga, patrze w niebo i pytam
I się śmieją ze mnie te demony w myślach
Czasem chciałbym coś jeszcze od życia
Mam dwie ręce, mam serce - oddycham!
[Bridge]
To dla moich ludzi z całej Polski
Lepszych czy gorszych
Jeśli walczysz to nie spocznij
Za moich braci kieliszek w górę wznieś
Projekt Nasłuch, Matek, za to wszystko co musieliśmy przejść
Nikt nam tego nie dał, więc nie zabierze nikt
I tylko my wiemy ile trzeba sił
Od zera do teraz, Mama i did it
Moi ludzie stoją za mną, tak jak ja stoję za nimi