[Zwrotka 1: DEXTER]
Z bratem na słuchawie mówi, że ma dosyć tego
Po drugiej stronie muru przecież nie zrobił nic złego
Chuj wbity w sędziego tak samo w wyroki jego
Maska, kaptur, rękawiczki zostajesz kaleką
Ona bierze kutas w japę, w trapie na kanapie
Ja wciąż gonie papier, bo chce VVS na łapie
A mnie — wciąż — goni — pies
Płonie haze na paranoje i chroniczny stres
Ekskluzywna biała dama przyleciała z Peru
To nie escort, ale zapłaci za nią wielu
Stale na bombie dążę do wybranego celu
Zombie latają po mieście na głodzie szukają helu
Osiedle jak Grove Street bardziej zielono niż w lesie
Za paskiem kosa trzeba uważać w tym biznesie
Diabeł chodzi w Pradzie — dziwne, bo ja chodzę w dresie
Wyjadę se w trumnie albo w nowym mercedesie
[Zwrotka 2: ENZO]
Dzwoni nieznany a chuje tranquillo
[?] zwiedza bezpiecznie [?]
Się echem odbiło na każdej słuchawie
0-2-2 zero skruchy na sprawie
0-2-2 zero skruchy na sprawie
0-2-2 zero skruchy na sprawie
Witaj w panoramie stołecznego miasta
Krew się rozlewa a ciśnienie wzrasta
Escort, habibi, yalla [?]
To nie jest kokos to nie jest pasta
To nie jest kokos to nie jest pasta
To nie jest kokos to nie jest pasta
To nie jest kokos to nie jest pasta
To nie jest kokos to nie jest pasta
Ona się chlasta chce przeżyć przygodę
Mi biała dama szlifuje przegrodę
TN na nogę z wygodnym systemem
Ty bierzesz od starych jesteś biznesmenem
[?]
Poland, Warszawa, [?], Safari
Uważaj na ruchy waż słowa na szali
Poland, Warszawa, [?], Safari
Uważaj na ruchy waż słowa na szali
Bo ci po głowie bedą skakali
Siedem i chłop, gdzie się kurwa pali
Za tych poległych, których złapali
I za tych skazanych na rozpraw sali