Georges Moustaki
Moja Wolność
Moja wolności, ja tak chroniłem cię
Najdroższy swój talizman
Moja wolności, ty nauczyłaś mnie
Odchodzić jak mężczyzna
Byle stąd, byle gdzie
Wciąż oddalał się kres tej wędrówki przez czas
Tej wędrówki po nic
Jeszcze z tobą dzień być
W oczy wiatr to twój znak
Moja wolności, ja byłem cały twój
W moim samotnym gniewie
Moja wolności, błazeński kładłem strój
By się nie wyrzec ciebie
Goni mnie ludzki śmiech
Głupców złość że z nich kpię
W mej wędrówce przez czas
Ja wiedziałem w czym rzecz
Moja wolność mnie zna
Moja wolność ma mnie
Moja wolności, kochałem siostrę twą
Na imię jej samotność
Moja wolności, rzucałem każdy ląd
Gdy tylko ktoś cię dotknął
Z prostych dróg zawsze w bok
Twoją ścieżką gdzieś w mrok
Gdzie już wiem, nie ma nic
Tylko płonący krzew
Tylko gorycz i gniew
Ale byłaś tam ty
Moja wolności, zdradziłem podle cię
W wygodnej siedzę celi
Jaki to wstyd ty sama dobrze wiesz
Ale już na mnie nie licz
Wiem to już, stanę tu
Mam tu swój dach i stół
Ona tu ze mną jest
Kocham ją, ona mnie
Grube drzwi, mocny mur
Sam oddałem jej klucz
Moja wolności, żegnaj
Moja miłości, witaj