Nizioł
Podziemny krąg
[Fidżi]
Nie chodzi o hajs
Nie chodzi o sławę
Ta muzyka to dar
Od ludzi dla ludzi
Ponad prawem
Ta ulica ma głos
Zyski dobrze ukryte
W drodze po sztos
Uważaj komu kopsasz witę
Głowy zryte od pieniędzy
Każdy chce mieć więcej
Zająć uliczny tron
Ciągłe życie na krawędzi
Tu gdzie puchą śmierdzi
Życie gorzkie jak proch
Wszędzie wokół konfidenci
Kurwy walą z dupy
Sześćdziesiątki co krok
Mimo tego biznes ciągle się kręci
Bo nowi klienci chcą zajebać w nos
Mieli się sos
Znowu donos
Pod okiem psów tutaj kolejny sztos
Podziemny krąg
Złapać nas chcą
Choć sami łamią prawa te non stop
Policja, sąd, rząd – spisek
Pazernych mord stos przy korycie
W dupie mają to czy masz na życie
Przysięgając składają ci obietnice
Nie jestem widzem
Choć widzę jak knują
Niech zdychają szmaty te znienawidzone
Kurwy się prują
Chcą stawiać zarzuty
Pomówienia z dupy
Sankcje orzeczone
Kurewstwo do piachu
A wolność dla ludzi
Tu ręce swe brudzisz by zarobić ziomek
Na sercu dycha bo stad się wywodzę
Obracam wśród ludzi
Ulica mym domem
Wiem dokąd idę
I wiem skąd przyszedłem
Od zawsze temu prawu wbrew, wbrew
Białe kołnierze bandziory największe
Bez układów tu skończysz jak zwykły śmieć
Złożyłem przysięgę: Omerta po śmierć
Kręć to ziomeczku, niech nie braknie sprytu
Podwórko ubiera, daje mi jeść
Gdzie bym nie był pośród tego syfu
[Nizioł]
Się cieszę, niech się wiedzie
Jemu czy Tobie, bez cienia podejrzeń
Wiedz, że koniecznie być tu na oriencie
Wiesz, że [?] ofiar szukają
Mają na celu, w obiegu konopia
Koka od kopa tu droższa od złota
W kubeł morda na podziemnych frontach
Sceny dantejskie to miejska choroba
Lepiej im mniej Cie widać
Łobuzy nie śpią, rozkładają sidła
Dziwne zagrywki, dziwne postacie
Dziwne historie, na dziwnym kwadracie
Nie ma to tamto, pełen wachlarz
Jeden się spina, drugi ogarnia
Za dnia zarabiasz, albo Cię nie ma
W nocy to samo, też chyba nie ziewasz?
Zmieniaj numery, startery co tydzień
Patrz [?] jak Ci dobrze idzie
Stój, stań, chociaż na chwilę
Nie bądź zachłanny jak pazerne świnie
Boże chroń od fałszywych
Niewielu takich co jest uczciwych
Co jak co, nic na niby
[?] pozdro banici
Masz, pchaj w skarpetę
Masz hajs, skręcaj więcej
Fart, fakt się przyda
Masz? Mam, lepiej mieć żyda
Oczy dookoła głowy, wyczulone sensory
Stwory, pozory to puszka pandory
Nie ma, że boli na doli wśród swoich
[Fidżi]
Lecę po ten hajs
Nie do sądu na sprawę
Uzależnia jak crack
Ryzyko i życie ponad prawem
Nie ma czasu na strach
Lepiej wykaż się sprytem
Życie gdzie zasad brak
Rządzi szmal, zyski dobrze ukryte
Wolny chce żyć, słyszę szelest plików
Psy na kraku, nowy paten w bani
Hajsy leżą tutaj na chodniku
Nie pytam czy można - zawijam garściami
Do puchy nie chcę wracać bez kitu
Lecz nie czuję strachu przed jej murami
Od zawsze sztywno, człowieka mam tytuł
Muzyka dla gitów, a nie dla obsranych
Tu nie ma zwycięzców, są tylko przegrani
Ulicami krew i łzy płyną
Przez jebany sąd prawomocnie skazani
W lesie zakopani, słuch o nich zaginął
To życie, nie kino, tu na prawdę giną
Nie jeden tu z bólu, aż stęka
Płyną z kokainą, dziś z amfetaminą
Stał się padliną [?]
Podziemny krąg, złapać nas chcą
Naćpany koką w ręku trzyma broń
Chciałby mieć tron jak Don Corleone
A jest pusty w ryj i tępy jak młot
[?] człowieka wrak
Pogadasz z nim chwilę to wjebiesz się w szok
Zasad honoru od dawna w nim brak
Kurestwo jak rak, świat zimny jak krąg
Podziemny krąg, zyski dobrze ukryte
Z rąk do rąk, mielą hajs brudne ulice
O litość nie proś, dzieciak to tylko biznes
Jeden błędny krok, nawet brat może wjebać Cię w mieliznę