[Zwrotka 1: Nizioł]
Od wieczora do rańca Syndykacki fast life
Co, gdzie, z kim - o tym wie tylko garstka
Nie ma, że nas nie ma, nie ma, że nam coś nie wyjdzie
Nie jeden się nie spodziewał, że materiał ekstraklasa
Żyjesz w ciągłym stresie, cały czas Cię niesie
Chcesz się uspokoić, cały czas Cię nosi
Co dzień coś zarobi, weszło w nawyk
Inny nie obchodzi, inny wiecznie nienażarty
Nie budź mnie za wcześnie, chyba że coś zarobimy
Albo jaki problem od kopulca załatwimy
Nic na niby, żywot, wieczna batalia
Pan Bóg nierychliwy, sprawiedliwy, nie spowalniaj
Powodzonka wariat, fast life, taki wariant
Realia, jak bumerang powraca zła karma
Wieczna loteria, innego życia nie znasz
Taki schemat jebnie, że się nie spodziewasz
[Refren] (x2)
Fury, konserwy, latanie bez przerwy
Style na bucu, zszargane nerwy
Nastawienie typu ze mną lepiej nie zadzieraj
Bo tu licho nie śpi, czuwa na terenach
[Zwrotka 2: Parol]
Czasu, ciągle go brakuje
Dzień dobiega końca, ja dopiero w połowie
Wziąłem se na głowę znów za dużo naraz
Samo nic nie przyjdzie jak się nie postarasz
Misja goni misje, nim poniosę straty
Muszę zarwać nockę, zakasać rękawy
Życie w takim tempie wymaga poświęceń
Baba niemal pewna, że poleciałem piecem
Nic mnie nie zatrzyma, dalej hej przygodo
Też chcę dotknąć nieba, poczuć psychiczny komfort
Przy jednym rzemiośle domu nie zbuduję
Kluczem do sukcesu jest czerpanie z różnych źródeł
Nadmiar obowiązków, ryzykowny wiraż
Burze i porywy, wypchany terminarz
Presja, precyzja, wszystko kurwa w biegu
To nasz chleb powszedni, i tak w koło Macieju
[Refren] (x2)
Fury, konserwy, latanie bez przerwy
Style na bucu, zszargane nerwy
Nastawienie typu ze mną lepiej nie zadzieraj
Bo tu licho nie śpi, czuwa na terenach
[Zwrotka 3: Murzyn ZdR]
Kiedy rozum śpi, demony się budzą
Sam drapieżnik czeka, żywi się krzywdą cudzą
Nie dzieli się życiem, choć wybaczę, nie zapomnę
Moje łzy, moja krew, moje dzieci bezbronne
Ten, co ciągle szczeka nie ugryzie nikogo
Kołem toczy się fortuna, w pysk śmieje się wrogom
W razie porażki zawsze może powiedzieć z dumą
Stawiał poprzeczkę wysoko, zajmował się jumą
Orient człowiek strzela, pan Bóg kule nosi
Nigdy nie przeprasza, nigdy o nic się nie prosi
Nadzieja matką głupich, a odważnych kochanka
Ludzi sztywnych szacun łączy, zapadła się klamka
Ranne serce kwiczy, płacz, nadzieja, cicho
Zapewnię dach nad głową, poczęstuję michą
Czym się strułeś tym sie lecz, akcja podbramkowa
Prawda, choć czasem gorzka, bywa jednak zdrowa
[Refren] (x2)
Fury, konserwy, latanie bez przerwy
Style na bucu, zszargane nerwy
Nastawienie typu ze mną lepiej nie zadzieraj
Bo tu licho nie śpi, czuwa na terenach
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]