Nizioł
Nie rozumiem
[Zwrotka 1]
Nie rozumiem polskiego prawa do inwigilacji
Nigdy krzywych akcji wobec manipulacji
Nie zrozumiem partii, która wciąż się płasi
Nie do wiary zza kotary, wciąż gesty pogardy
Czy to Polskie standardy, czy tak nam każą myśleć
A może nie najgorzej znaleźć lukratywne wyjście
A może prawda inna, że psychika jest silna
Nie wywiesi białej flagi za skurwysyna
Nie zrozumiem kobiet, które były zdradzone
Ty im dajesz serce, one wciąż niepocieszone
Szukają księcia z bajki, a jak taki się trafi
Ranią kolejnego, biorąc odwet na tamtym
I zostaje trauma jak następnej zaufać
Robi się błędne koło, się do błędów nie poczuwać
Czy istnieje jeszcze miłość, czy to zdrowy rozsądek
Taka byłaś zakochana, nagle tracisz główny wątek
Nie rozumiem kłamstwa, po co taka jazda
Po co było łgać w twarz wybucha petarda
Kres manipulanta i szydercy w jednym
Bywasz nieszczęśliwy, innym nawytykasz błędy
Jesteś nieświadomy albo dobrze palisz głupa
Na trzeźwiaka spoko loko, po pijaku szukasz
Jak Ostatni Samuraj bronisz swoich racji
Dotychczas klepany w bary nauczony gardzić
Nie rozumiem farmera co wymyśla i ściemnia
Miesza cię do czegoś, jeszcze bezczelnie oczernia
Prawda wyjdzie na jaw, że faja to faja
Tylko nie rozumiem skąd się biorą takie jaja
Zgraja bezmózgowców ciśnie na hip-hop'owców
Powiela schemat bloków [?] do widzenia rozum
Prawda to jest powód, gdy jesteś na świeczniku
W szczególe tkwi szkopuł podrabiany uliczniku
[Refren]
Nie rozumiem czegoś co do zrozumienia trudne
Jak bliska osoba może robić ci pod górkę
Przykre i smutne, aczkolwiek prawdziwe
Poprzez parę schematów do wdzięczności się zraziłem
Niby przecież sukces w genach nam pisany
A z dnia na dzień bardziej czujesz się oszukiwany
Choć byłem lojalny i gryzłem się w język
To ileż można kłamstwo i bezczelność cierpieć

[Zwrotka 2]
Nie rozumiem czarów rzucanych przez automaty
To jak oprócz wspólasów mieć kogoś jeszcze do działy
Summa summarum efekt nieciekawy
Kończy się źródełko, ty jesteś ciężko wjebany
Zależy co robisz, działasz, czy do pracy chodzisz
Bo raczej z drugiego to kokosów nie zarobisz
A tu jeszcze ziomuś podkręca w maszynkę
Znałem kilku takich, co na górkę pożyczali migiem
Nie rozumiem w ogóle z powołania służby
Undercover kurwy, dwumetrowy im do dupy
Kto normalny tam pracuje, ty odpowiedz se sam
Na moje tylko ktoś gdzie moralność sięga dna
Nie ma dnia, ani nocy bez przekleństw na wasz temat
Wyczulony nad wyraz, pozostaję, się nie zmieniam
Do widzenia rozum dla palaczy w nałogu
Na ogół są w szoku, że karany temat lolków
Nie rozumiem chłopów, niby rap uliczny
Nikt ich tam nie widział, na legalu nie bądź śliczny
Po co te komiksy, z dupy wzięte rady
Wracaj do sklepiku gonić ciuchy zza lady
Chyba że to dobry temat, by się przebić
Zryć małolatom głowę, by później ich rzeźbić
„W dupie byłeś, gówno jadłeś" - jak powiedział Papug
Blado wypadłeś, znikaj z ulicznego rapu