Nizioł
Bez zasad
[Zwrotka 1: Fidżi]
Czemu tak się dzieje? Gdzie ci ludzie sprzed lat?
Odchodzi w zapomnienie sztywny, hermetyczny świat
Zasad brak trafi jak od wewnątrz te ulice
Witam, brat, tu gdzie szmal robi z ludzi kurwy bite
Rządzą instynkty dzikie, honory na proch starte
Mentalny parter, słowo nic nie jest warte
Straciły barwę zasady podupadłe
Dziś mitem jest lojalność, zewsząd karmią Cię kłamstwem
Ja podchodzę z dystansem, bo nawet wspólas może
Rozpłynąć się z hajsem, w plecy ugodzić nożem
Dziś typy wykręcone najebane mefedronem
Biorą się za temat, potem obsrani idą w koronę
Jebać czasy chore, na łeb worek im, mordo
Idę swoim torem, gdzie stres stał się normą
Podziemie jak Mordor, łatwo jest zabłądzić
Dobrym ludziom wolność, tylko Bóg będzie nas sądzić

[Zwrotka 2: Nizioł]
Kiedyś wpatrzony jak obraz, dziś piątki byś nie dał
Kiedyś ciężki postrach, dziś byś nie powiedział
Się spodziewał, fatalne będą skutki
Sprzedał się, rozjebał, naświetlił działania grupy
Posypały się zarzuty, dobre twarze do puchy
Kurwa mać, że się rodzą te łobuzy
Brak zasad, gdzie nikną morale
Na pięcie się wraca, wariat lata na przypale
Wspólas, nie rękawiczka, nie zmieniaj co sezon
Ciężka znieczulica w kraju i za miedzą
Monety nie skłócą, a kobiety nie poróżnią
Nadzieja umrze ostatnia, nie pójdzie na próżno
Co się dzieje? [?] lepiej zawieje
Takie czasy, nic poza tym, ciężkie perypetie
Jedno na pewno zostanie bez zmiany
Masz zasady, bez obawy, dobrze pójdą sprawy

[Refren]
Pozmieniały się wartości, które były niezmienne
Łamane na okrętkę, dzisiaj zasady święte
Nigdy nie klęknę, przed wymiarem nie ugnę
Biało-czerwone serce, honor, godność, po trumnę
Czasy błyszczących noży, możesz jutra nie dożyć
Konfident, z osiem noży, w moment możesz się położyć
Wokół brak litości, rzeźbią Cię jak się dasz
Bez zasad ulica, dzisiaj wszystko jest na sprzedaż

[Zwrotka 3: Grzechu PPZ]
Tu temat i kapucha to przyjaciel od sercucha
Jest usterka, grozi pucha, no i bolec strzela z ucha
Jedno się nasuwa, to jakiś, kurwa, żart
Nie masz w życiu zasad, to jesteś chuja wart
[?], wiele walk, a przegrać najważniejszą
Wszystko wyjdzie w praniu jak zachowasz się pod presją
Dobrze, przecież wiesz to, to dla honoru hańba
Gdy nadchodzi dzień próby, a Ty pękasz niczym szklanka
Bez zasad szarańcza swoje żniwo zbiera
Obiecuje, się zarzeka i jak trzeba, to go nie ma
A taki kolega z niego był do czasu
W moment się wyjaśnił i zesrał się ze strachu
Chłopaku, wybieraj rozsądnie
Na tym krętym szlaku prawie jak na wojnie
Niezależnie od fachu, brachu, myśl przytomnie
Ty pamiętasz o mnie, ja o Tobie nie zapomnę

[Refren]
Pozmieniały się wartości, które były niezmienne
Łamane na okrętkę, dzisiaj zasady święte
Nigdy nie klęknę, przed wymiarem nie ugnę
Biało-czerwone serce, honor, godność, po trumnę
Czasy błyszczących noży, możesz jutra nie dożyć
Konfident, z osiem noży, w moment możesz się położyć
Wokół brak litości, rzeźbią Cię jak się dasz
Bez zasad ulica, dzisiaj wszystko jest na sprzedaż

[Zwrotka 4: Profus]
Pytasz mnie, co słychać, co mam Tobie odpowiedziesz
I kolejna rozjebunda tu na wyspy do nas jedzie
Zanim wyjdzie na jaw, że ten łotr to zwykła faja
Zdąży znowu kogoś sprzedać, [?] łobuzom powystawiać
Nie masz rozernania, powiększysz szambo
Jak się bujasz z chuja bandą, nie dasz rady się ogarnąć
Pytam, gdzie banknot stanowi tylko wartość
Pierwszego cyklu zgarnął, ten ciągnie wszystkich na dno

[Zwrotka 5: Solak]
Znowu zawisła czarna chmura
Będą przesłuchiwać typa, co się przeistoczył w szczura
Teraz wali ciężko [?], czeka już prokuratura
Bo narobił tłustej lipy, bo on nic nie wskura
Arcykurwisko, nie był obojętny
Kto tam powolniejszy hula, choć to dla nas obojętne
Kiedyś dobry chłopak, teraz [?]
Gdzie kitrają na trapezie, bo jest jebanym agentem