[Zwrotka 1: Murzyn ZDR]
Matka szczęścia pożyczyła, bo nie miała wpływu
Jak stała, tak płakała, syn poszukiwał przygód
Strach wewnętrzny, ludzka sprawa, teren otoczony, mendy
Antwerpia, biały dzień, własne tworzyli legendy
Z tyłu robotniki, funkcjonariusz na przedzie
Dobrze to wiedzieli, któryś z nich idzie siedzieć
Biegiem wprost na niego, juma, sztuki, kraty
Mocno zaciskali kciuki, by nie pamiętał facjaty
Majan na glebie zgarnięty polowanie, drugi biegnie
Może wolność wygarbie, może nie polegnie
Trudy juchą zaznaczone, strach ma wielkie oczy
Szybko zniknąć z widoku, zrzucić strój roboczy
Dwustronna plandeka, ratunkowa kaniołka
Nie pasował do opisu, w tłum studentów wsiąka
Zakończenie czeka, miał w rękawie jokera
Jeszcze się nie skończył, nadzieja ostatnia umiera
[Zwrotka 2: Nizioł]
Późno, wieczór, zadupca wskazówka
Smar sam się nie zrobi, dwóch chłopa obluka [?]
Janusz, a nóż, widelec, zaraz zejdzie nam ciśnienie
Śliski teren, to się uda, cisza, nie działaj na nerwie
Do przodu konsekwentnie, Bóg jeden wie co będzie
Na pięcie w moment cięcie wessie jebać konsekwencje
Zarobię lub zdechnę, cięcie wiecznie na oriencie
We własnym zakresie też chce szmalcu więcej
Krążą myśli, rympał, przypał dla korzyści bywa
Gdy metoda właściwa, sell it szybko znika w plikach
Nie nowina od dzisiaj, to widać od dawien dawna
Że rozkmina to mina, to złej gry szef oczu nieprawdaż
Tu każda okoliczność z prawem związana na bakier
Głupi strachu nie zna, smak ryzyka zna dokładnie
Bóg da to się nachapie, farta dla ludzi w temacie
Głupi strachu nie zna, smak ryzyka zna dokładnie
[Zwrotka 3: Murzyn ZDR]
To, co ludzkie obce nie jest, niepokój głęboki
Różne stadium strachu, bo różne są wyroki
Gwizdy ostrzegawcze, późno, by reagować
Do danej sytuacji umieć się dostosować
Mróz siarczysty go uchował, dziwne, ale prawdziwe
Nie zauważyli przez oszronioną szybę
Mieli to na gorąco, a zarazem daleko
Choć na serio zesrany, nie urodził się kaleką
Nogi ma jak z waty, bez ruchu w ziemie wrasta
Wszystkie chwyty dozwolone, nawet się pochlasta
Wyskok na żywca, skowyr z gabarany warczy
Miejsce, zdarzenie, znika za winkiel, musi starczyć
Czwarta godzina mija, piąta rano krzaczory
Tym razem nie odpuszczą, przed oczami życiorys
Konsekwencje działania przez lata gniotą czaszkę
Godnie znosić strach, godnie przyjąć porażkę
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]