Nizioł
Syndrom Sztokholmski
[Zwrotka 1: Parol]
To jest napad, wszyscy gleba, nie zawyje wam syrena
Ty, dyrektor, cho no tutaj, podaj kod dostępu tu nam
Wywal na wierzch depozyty, złota, sztaby i pacyny
Wór ma kipić od towaru, wpierdol bilon nawet całość
Żadnych sztuczek, żwawo, żwawo, nie w Caritas pójdzie saldo
Szczytny cel to ma prywata, na koszt państwa wkoło świata
Pozamiatał za regałem, Texas Ranger włączył alert
Spotkał się z dezaprobatą, kolbą dostał prosto w machę
Już tu są, nie ma co dygać, mej ferajny nie dam zgrzytać
Będziem twardo negocjować, tego z megafonem wzywać
Przylazł cwaniak, shut the fuck up, nie, nie ze mną te numery
Dawaj chodliwe fafoły, wizy i czyste papiery
Nie, to rozjebiemy bankiet bombą z rodu Krwawej Mary
Mam nadzieje, że pojąłeś? Bywa, czekam na konkrety

[Refren: Nizioł]
Na pewno dziś się ziści, to my kryminaliści
Nie powie o nas mamie, udaje, że się brzydzi
To prawda, że nie grzeszy, dam klapsa, aż zapiszczysz
Potrafię też zaskoczyć, masaż zrobię po wszystkim
Dziewczyny z dobrych domów kochają ostry wycisk
To bezkompromisowość, ten nieobliczalny wynik
Chcesz zagrać swój epizod, grasuję w okolicy
Może się na mnie natkniesz, a to nie lada wyczyn
[Zwrotka 2: Parol]
Syty tańczę pogo-pogo, z rana wzniosę się wysoko
Pora zabezpieczyć dom i niewiastę zwinąć w kokon
Piękna cycata morena rozkojarza jak Carrera
Cena sztosu ją podnieca, widać kocha się w killerach
Wstawaj mała, lecisz z nami, jestem jak samarytanin
Główna rola ci przypadła, taki wystrzałowy gratis
Ona z rumieńcem na twarzy, zachwycona tą nowiną
Rusza bez większych oporów, zawsze chciała być mafijną
Masa salonowy zaszczyt jak dla umy Tarantino
Chyba do niej nie dociera, że to real, niezły bigos
Nie ma świrków, muchomorków, ani tym podobnych myśli
Spakowana do transportu jeszcze chciałaby wziąć prysznic
Zwariowałem, co za tupet, skąd się biorą takie dupy
Zamiast wołać: "Mayday, Mayday", wolą hardkorowe loty

[Refren: Nizioł]
Na pewno dziś się ziści, to my kryminaliści
Nie powie o nas mamie, udaje, że się brzydzi
To prawda, że nie grzeszy, dam klapsa, aż zapiszczysz
Potrafię też zaskoczyć, masaż zrobię po wszystkim
Dziewczyny z dobrych domów kochają ostry wycisk
To bezkompromisowość, ten nieobliczalny wynik
Chcesz zagrać swój epizod, grasuję w okolicy
Może się na mnie natkniesz, a to nie lada wyczyn
[Zwrotka 3: Parol]
Wylądował, tarabani, chwila, orzeł jeszcze mrzawi
Zawiedziony jak Kaddafi, kocopoły gwarą prawi
Baza, baza do Borysa, laba jazda, czas się zrywać
Snajper gdzieś na dachu czyha, tarczą nasza Mona Lisa
Powolutku łup na pakę, łap za kufer, nie za racę
Jeden został - chuj niech stracę, to dla skrzatów gift na harce
Na hamaku, nie na pryczy, wyspy szczęścia, raj dziewiczy
Zastosuj się do wytycznych, nic tu po nas, odpal silnik
Unosimy się w przestworza, gram na nosie tym, co poza
Miejska locha, zbirów postrach, nie powstrzymał wyrwigrosza
Fajrant z dołem, zrzuć jej knebel, pytam: "Jak jest?", ta, że w dechę
Wysadzimy cię po drodze, protestuje, lezie w drogę
Stacji zatem come to daddy, poznaj bliżej herszta bandy
Ktoś powiedział: patrz na serce, doceni kto chce to bierze

[Refren: Nizioł]
Na pewno dziś się ziści, to my kryminaliści
Nie powie o nas mamie, udaje, że się brzydzi
To prawda, że nie grzeszy, dam klapsa, aż zapiszczysz
Potrafię też zaskoczyć, masaż zrobię po wszystkim
Dziewczyny z dobrych domów kochają ostry wycisk
To bezkompromisowość, ten nieobliczalny wynik
Chcesz zagrać swój epizod, grasuję w okolicy
Może się na mnie natkniesz, a to nie lada wyczyn
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]