Żurom
Bezcen
[Zwrotka 1: Franek]
Chcemy więcej mieć, a nie cenimy nic tu
I nie patrzymy wstecz i nie piszemy listów
I nie wierzymy w sens, a próbujemy żyć tu
By biec bez pomysłu szlakiem dla turystów
Łatwiej wierzyć w pieniądz, ciężej jest pracować
Łatwiej się nie przejąć i niczego nie żałować
Czekać aby coś minęło, zamiast coś zbudować
A tu czasem się żenią tak jak żeni się towar
Chcemy więcej nawet jak mamy już wszystko
I jawnie prawdę zamieniamy na sitcom
I wszystko ma być nagle, i wszystko ma być blisko
I to może być nieważne, ważne by było szybko
Winimy rodziny, wrogowie u bram
Kpimy, płyną godziny mamy cały ten chłam
I nic, słowa nie czyny już za dobrze to znam
Finish, tylko tracimy 21 gram

[Przerwa: Pih]
Życie...to coś więcej niż rap

[Zwrotka 2: Pih]
Są sprawy bezcenne, są rzeczy na sprzedaż
O pierwsze nie dbasz, o drugie zabiegasz
Napluj jej w twarz ona i tak Ci wybaczy
Dorzuć kilka gorzkich słów, myśląc, że to nic nie znaczy
Gdybyś mógł cofnąć czas nic byś nie zmieniał
Zasypiasz spokojnie bez wyrzutów sumienia
Nie patrząc w oczy, dzień zaczynasz na nowo
Bierzesz ją od tyłu, konflikt rozwiązujesz pokojowo
U niej pozory też grają pierwsze skrzypce
A uczucie wisi na bardzo cienkiej nitce
I jest zależne od Twojego portfela
Od stanu konta i kolejnego zera
Wydyma usta do lustra w nowej sukience
Pieprzony lampart z Afryki skończył na jej torebce
Miałem w niej siostrę, a w Tobie brata
Jesteście martwi, martwi dla tego świata
[Refren: Anna Iwanek]
Za bezcen, za nic, a niewiele więcej
Słuchasz czy biję Ci serce, bezskutecznie
To bezsens, zawiłe tyle i też nie
Sprawdzasz czy czujesz i wiesz, że bezskutecznie

[Zwrotka 3: Wojtas]
Bo pogubić się łatwo przy takim życia pędzie
Na tej autostradzie, kolejnym ostrym zakręcie
Zupełnie bez hamulców z konkretnym odejściem
Desperaci mają na cmentarzach miejsce
Chcesz spędzić życie przy śnieżnobiałej kresce?
Nocne sesje, niekontrolowane agresje
Czujesz presje, wokoło tacy jak Ty
Po drugiej stronie drzwi komuś płyną łzy
Bogowie jednej nocy, Bogowie jednej chwili
Koks, wóda, dziwki, mieszanka styli
Super samopoczucie, żebyś się nie pomylił
I tak w dyni jeden wielki rozpiździaj
Wyjdź na ulice wyłapiesz soczystego liścia
Różnie to bywa, tak, życie to freestyle
On dał dziesięć przykazań, Ty Antychrysta
Łamiesz wszystko, zamiast wykorzystać czas

[Przerwa: Franek]
Patrz
[Zwrotka 4: Franek]
Winimy rodziny, wujkowie u mam
Mężowie mnożą wyczyny w delegacji do Kamr
A te dziewczyny już mają plan, szukają zmian
Na siedzenie u limuzyny, jak nie tu to tam
A małolatki już nie marzą o miłości
Mają matki, sąsiadki, gadki co i jak kto z kim
Wpadki, szmatki, pall-king, mocny push-up
Randki, na których ściąga majtki zanim się wzrusza
I te panienki co traktują to lekko
Bo ich chłopak jest cienki, bo ma tylko dwa netto
Lubią drogie torebki choć resztę niewysoko cenią
I choćby gwiazd były setki nie patrzą w niebo
Zniszczone nadzieje, zawiedziona duma
Ja się z tego nie śmieje, chociaż tego nie kumam
I wiem, że tak się dzieje, a jednak mimo tego
Chciałbym wiedzieć, że tak nie jest i mieć coś lepszego

[Refren: Anna Iwanek]
Za bezcen, za nic, a niewiele więcej
Słuchasz czy biję Ci serce, bezskutecznie
To bezsens, zawiłe tyle i też nie
Sprawdzasz czy czujesz i wiesz, że bezskutecznie

[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]