[Zwrotka 1: Eldo]
Podróżujemy stadnie po zakrętach tego życia
Świat zna nas dokładnie, nie mamy nic do ukrycia
Przeżywamy indywidualnie i czasem mamy tak
Że chcielibyśmy umieć znikać lub żyć normalnie
Zdejmować kostium superbohatera
I nie znać życia, w którym ktoś za nas wybiera
Mieliśmy alternatywę ale zwyczajność jest nudna
Wolimy znać świat zza kurtyny; czerwona pigułka
W wilczej skórze kroki przez bezsenność
Zakochani w naturze przynosi słodki sen nerwom
Muzyka miasta układa pijane ballady
Poza systemem wymyśliliśmy swoje zasady
Feniks nie umiera, koty żyją razy 9
Słowo nigdy się nie ściera zapisane na papierze
Patrzę w niebo, księżyc zaprasza do tańca z nimi
Z całych sił próbuję pozbyć się kagańca
I wyć ze szczęścia, potem ruszyć swoją drogą
W galaktyce marzeń, trzymając kometę za ogon
[Refren: Eldo]
Nie wiem dlaczego my, dlaczego ja
Dostałem złoty los od przeznaczenia
I mógłbym być gdziekolwiek, ale wole być tu
Razem z wilkami wyjąc dumnie do nieba
[Zwrotka 2: Eldo]
Wilcze zwyczaje, długie podróże w samotność
Bo wszystko jest lepsze od gapienia się w okno
Kiedy świadkiem jest czas co triumfalnie się śmieje z nas
I cierpliwie się przygląda jak dziczeje
Zatem uciekam, stworzyłem się tu po coś innego
Kiedy mózg pomysłami przecieka i głodne jest ego to
Nie ma barier, barterów, łapówek
Kiedy to się pojawia uciekam jak Struś z kreskówek
Przed sobą, kusi by łapę sobie odgryźć
Lub wystawić się na strzał i świadomości się pozbyć
Pamięć nas zmienia, zakłada łańcuch strachu
Bezsilność jak w śnie, który zrywasz z przerażenia
Wolność pociągający stan, lubię smak, trans
Niemal narkotyczny stan uniesienia
Gdy mieszkasz pod niebem gwiazdy są domem
To cała reszta nie ma żadnego znaczenia
[Refren: Eldo]
Nie wiem dlaczego my, dlaczego ja
Dostałem złoty los od przeznaczenia
I mógłbym być gdziekolwiek, ale wole być tu
Razem z wilkami wyjąc dumnie do nieba