[Zwrotka]
To przez sytuację w kraju, miałem wydać album, skucha
Miała płyta być już w maju, więc не понимаю, Łukasz
Mordo, sam jestem na skraju, świat umiera na wirusa
Nie tak ważna mp3, jak to, żeby dożyć jutra
Że marzenia się spełniają, to nie muszę mówić tutaj
To pierwsza legalna płyta po tylu podziemnych trudach
I jak skończą się wakacje, wbijaj w Empik no i sprawdź mnie
Od 10. do 12. wyślij po nią swoją babcie
Biorę bucha, uno, duo, tak jak dwutakt, a potem to gówno rzucam
Posnułem se plany jak mi szyli buta, teraz VOODOO mam na ciuchach
Bohater chodzi zamaskowany
Morda, przykład weź od Wayne'a Bruce'a
Propsy nietoperze z Gotham, jebać nietoperze z Wuhan*
Chcę lepszego jutra tak jak Wutang
Droga nie po skrótach a po trupach
Ten dzień świra mnie pogrąża
Bo z poranka przyjściem myślę już tylko o loopach
Maska w mordę dobra
Pod nią chowam to, co powoduje u mnie paranoje
Smutek jak matrioszka:
Powolutku mnie zamyka, kurwa, tu samego w sobie
Wariują mi, ziom, synapsy
Taki przekaz, że to innych kuje w głowę
Schodzę do psa, a nie na psy
Kiedy z moją małą BB ćwiczę jogę
O emocjach mówię jawnie
A jak pisze o nich to prawie listownie
Ale to mój wybór właśnie
A nie to, że teraz ty wybierasz sam tu sobie
Nie siada mi twoje rzucanie pod nogi kłód
I wstaję na nogi
Dziś nie ma ich ze mną, a dalej odczuwam ten ból
Ale fantomowy
Od tygodni tu nie wychodzę morda z domu już
Tak gubię się w matni
Ja jestem jedna wielka rana kurwa tylko spójrz:
Się musiałem zaszyć
A zanim się do końca poszyję jak nowy krój
Muszę trzymać fason
Ty złap mnie za gardło, za szyję, mordo, no i krój
Tak głowy się tracą
Ziom, ogar, bo teraz to prowadzę za sobą crew
Co jak chłopaki zobaczą
Że tak bardzo paraliżuje mnie ten ból, aż sami zapłaczą
Nigdy nie brałem zana, jak szukam ucieczki
Mam stare miejsce na garażach
To za duża rana i za duża gaza
Jałowa jak branża, tu wszyscy pierdolą o gażach
Każdy jak mechanik chciałby zajrzeć nam pod maskę
A my tak zapierdalamy, że zatrzymać nas już może tylko crash-test