[Zwrotka 1]
Noszę w sobie smutek ludzi, miasto to ma Troja
Tyle razy samo upadłem i wstałem z kolan
Znaleźli we mnie idola, to szukają porad
Ze mną w parze paranoja, znowu robię koła
Pora żeby z tego doła tu wyciągnąć koła
Oglądają moje życie w roli spektatora
Widownia podnosi toast, bo jest krew na skroniach
Moje życie w moich dłoniach, więc moja w tym głowa
[Refren]
Więc może poproszę chmurę, niech uroni łzę
Niebo połączy się z bólem i niech lunie deszcz
I oczyści to wszystko co we mnie tak brudne, nieczyste, tak zgubne i błędne
I oczyści te myśli, niech prysną, to trudne, lecz zamiast nich niech prowadzi serce
I niech zgaśnie ognisko, tak szybko jak cumulonimbus z góry się zerwie
It's a rain day, It's a rain day, zerwij się wreszcie, niech spłynie to ze mnie
[Zwrotka 2]
Chcę być wolny, tańczę z ogniem (z ogniem)
Pustym wzrokiem patrzę w dal (w dal)
Krople deszczu ranią płomień (płomień)
Mój prywatny RytuWow (wow)
Nie dla braw, bo jak ptak chcę być ponad tym
Milion spraw daje znać, a ty tańcz i milcz
Wpadłem w trans, jaki czas? dla mnie nie ma dni
Rzeczywistość zlewa się ze snami, drip, drip
Głębiej, deep, deep, ej, odpalamy trip, trip
Nie ma mnie tu, więc nie możesz mnie już więcej skrzywdzić
Cyfry, liczby, straty, zyski, pusty obraz szklanej telewizji
Wiesz co mam na myśli jak żołnierz na misji
Pozwól tylko żyć mi, pozwól tylko być mi innym, pozwól być mi dziwnym
To chyba jedyne, co nie jest na niby
Siema ziomie, poznaj moje schizy
[Bridge]
Jeden szaman kiedyś proponował changę (changę!)
Odmówiłem, i bez tego wierzę w magię (w magię!)
I bez tego gubię się w tym transie (transie!)
I bez tego potrafię czuć bardziej (bardziej!)
Jeden szaman kiedyś proponował changę (changę!)
I bez tego mogę żyć naprawdę (ja!)
I bez tego jestem jak w pułapce (co?!)
Wciąż czekam na deszcz, może w końcu spadnie
[Refren]
Więc może poproszę chmurę, niech uroni łzę
Niebo połączy się z bólem i niech lunie deszcz
I oczyści to wszystko co we mnie tak brudne, nieczyste, tak zgubne i błędne
I oczyści te myśli, niech prysną, to trudne, lecz zamiast nich niech prowadzi serce
I niech zgaśnie ognisko, tak szybko jak cumulonimbus z góry się zerwie
It's a rain day, It's a rain day, zerwij się wreszcie, niech spłynie to ze mnie
[Zwrotka 3]
Braciak wpada w tarapaty, wszędzie w kurwę zioła
Tę historię no to poznał chyba każdy ziomal (każdy ziomal)
Ciągle słyszę te pytania: "Op, jaka to szkoła?"
A my chcieliśmy tu tylko trochę porapować
Setki maili, że pomogłem, jedną nogą w grobie
Wielkie dzięki, że pomagam tu nie tylko sobie
Niesmak został, bo pamiętam jak smakują fobie
To terapia, w której magia się kryje za słowem
Na koncercie fani są tu sobą (są tu sobą)
Nie udają, bo to bez znaczenia (bez znaczenia)
Gdy się odbijamy w brudnym pogo (brudnym pogo)
To prawdziwa forma oczyszczenia (oczyszczenia)
Małe (małe) miasto (miasto), wielkie (wielkie) szczęście (szczęście)
Kapią (kapią) krople (krople), spadły (spadły) wreszcie (wreszcie)
Lata (lata) suszy (suszy) przerwą (przerwą) deszcze (deszcze)
Twoje (twoje) oczy (oczy) wciąż zamknięte
[Refren]
Więc może poproszę chmurę, niech uroni łzę
Niebo połączy się z bólem i niech lunie deszcz
I oczyści to wszystko co we mnie tak brudne, nieczyste, tak zgubne i błędne
I oczyści te myśli, niech prysną, to trudne, lecz zamiast nich niech prowadzi serce
I niech zgaśnie ognisko, tak szybko jak cumulonimbus z góry się zerwie
It's a rain day, It's a rain day, zerwij się wreszcie, niech spłynie to ze mnie