Gedz
Niebo
[Refren: Gedz]
Niebo odpływa, patrzę tylko cierpliwie, jak ucieka nam czas
Niebo Nie Jest Limitem, zabiorę Cię wyżej, mam inne spojrzenie na świat
Prywatny kosmos
Mój własny kosmos
Niebo odpływa, patrzę tylko cierpliwie, jak ucieka nam czas
Niebo Nie Jest Limitem, zabiorę Cię wyżej, mam inne spojrzenie na świat
Prywatny kosmos
Mój własny kosmos

[Zwrotka 1: RakRaczej]
To nie o tym ile możesz ziomek wygrać, a ile jesteś w stanie znieść
Może świat trochę przyblakł, chmury na niebie zamazują treść
U góry drogie restauracje, na dole znów nie ma co jeść
Bóg wasz ukochał demokracje, niewolnikom wpaja stres
Wiesz, że w oczy razi wszechświat, może wystarczy tylko chcieć
Może nie ciężki jest twój ciężar, może to on uniesie Cię
Ponad cały ten syf obiektywnie patrząc, problemy, rachunki, zepsute miasto
Doczesne myślenie i wkręt, że nie warto, niebo to nie limit, to start ziom

[Refren: Gedz]
Niebo odpływa, patrzę tylko cierpliwie, jak ucieka nam czas
Niebo Nie Jest Limitem, zabiorę Cię wyżej, mam inne spojrzenie na świat
Prywatny kosmos
Mój własny kosmos
[Zwrotka 2: Spinache]
Znam już ten scenariusz, każdy ma monolog
Nie zwariuj od seksu do pokarmu, niosę dar swój, w paczce smolą ten sam kolor
W samolocie drugie Sangre De Toro, rano jeździec bez głowy, tak głowy bolą
Mój kosmos, twój kosmos, bywa głośno, czasem rozkosz, czasem dość, niech się wszyscy pierdolą
Moje pokolenie dorosłość, ciężko przyszło, łatwo poszło kolo, Skoro czasem się zgadzamy
Sporo różnic, jak na mówienie o tym samym
Żadnego dnia nie powtórzysz, to zgubne zakładać, że myślimy podobnie
Niebo Nie Jest Limitem, ja ciągle w podróży pije życie do dna z goryczą, godnie

[Refren: Gedz]
Niebo odpływa, patrzę tylko cierpliwie, jak ucieka nam czas
Niebo Nie Jest Limitem, zabiorę Cię wyżej, mam inne spojrzenie na świat
Prywatny kosmos
Mój własny kosmos