Efen
50/50
[Produced by Efen]

[Verse 1: Jeżozwierz]
Jestem dobry, jestem zły jak Kury P.O.L.O.V.I.R.U.S
Wiele opcji, grzanie styków u popsutych androidów
Pomoc w życiu, czyli reddot na twym pysku
Pozor typku, ponoć ty tu męczysz się, więc pójdziesz w pizdu
Dawca przysług, spada sznur w twój załom skalny
Łap go w łapę, gdyś kumaty, masz tu do zrobienia sprawy
Szkoda tracić dobrych braci, bo to złoto jak zuchwali
Tryb agonii przedłużany, ale masz tu mocne karty
Zło, bo przedłużam wegetacji czas na planszy
Lecz błysk szansy ciągnie z matni Cię za fraki
Zegar zastygł, więc się namyśl nad ruchami
Sam w podobnej sytuacji pozmieniałem na byt zamysł
A bym zawisł, bym stracił prawie, cmoknęło bagno
Stanąłem z szansą, z mniejszą, drugą twarzą
Mam ją, cały czas dwie jak Harvey Dent
Ale wiesz, jak znasz mnie, że jestem dobry łeb

[Verse 2: Junes]
Jak mnie spytasz, czy żyję, czy jestem już, kurwa, martwy
Odpowiem, że nie wiem, czy nie żyję tylko w wyobraźni
Jak ta szklanka do połowy pusta, ciągle dolewam
Przeszedłem piekło, ale mnie nie ciągnie do nieba
Jak każdy egoista, jestem altruistą, rozumiesz?
Dla własnego ego wspieram innych i lepiej się czuję
I ty ziomek oceń, czy źle, czy dobrze, nie wiem
Nieobliczalny, bo jak dzielę ludzi, jestem zerem
Jak mówię prawdę, że kłamię, to mówię prawdę
I patrząc z góry na ludzi, jestem na dnie
Jestem podły, oczywiście, oczy wydłub bym nie patrzył
A jak będziesz miał problem, poinformuj o przyjaźni
W każdym z nas jest tyle samo chuja, jebać wczutę
Ważne żebyś nim był, a nie miał go, ziomek, w dupie
I to tak trywialne jak większość wersów rap PL
A słuchacze poszukają drugiego dna w tym dnie
[Verse 3: Golin]
Wyssałem z mlekiem matki tylko obowiązki
Oderwane od patrii jak od piersi Amazonki
Czytam, piszę, liczę - to mój Miliard w rozumie
To tylko kilka posunięć, a tego miliard nie umie
Gdziekolwiek jesteś, jestem na drugim biegunie
Połowa mało rozumie, połowa znowu hejtuje
To aborcja dla dzieci o twarzach morderców
I eutanazja dla starców o twarzach młodzieńców
Nie dla sławy (nieznany żołnierz wstaje z grobu)
Nie dla kasy (powracam z krainy wiecznych łowów)
Antyczny styl z manuskryptów i zwojów
Każda myśl opuszcza prawą półkulę jak Kolumb
Forum - o połowę młodsi kładą chuj
O połowę starsi - trzydzieści siedem i pół
Reszta pierdoli tyle, że się przyda test DNA
Zrobieni na szaro przez Pięćdziesiąt twarzy Greya

[Verse 4: Eripe]
ER do I do PE do Jebać Cię i w końcu zamknij mordę
Nagą prawdę ubieram w słowa, chuj, że są niewygodne
Lubię martwe ciała, a nie toleruję zwłoki
Chcą ode mnie punchy, to daję je ASAP; Rocky
Na twarzy uśmiech, w oczach pogarda jak Al Bundy
Zjadam własny ogon, przez to serio jestem na-żarty
Stoi za mną każdy, który ma siłę to poprzeć
Tu zero siedem na dwóch to są właściwe proporcje
Nadal nie mam zawodu, a zawiodłem się na innych
Szukali we mnie oparcia? Jestem trochę niestabilny
Silny w gębie, ale mało mówię - coś nie tak?
Moje słowa są zbyt cenne, żeby rzucać je na wiatr
Jak strugam głupa, to po to, by się nabijać z Was
Do przodu, bez wskazówek, mogę naginać czas
Opinia mas to kpina, za fakty chcą karać od lat
Jestem na-halny, więc wciąż leję pod wiatr