Ńemy
Niedopowiedzenia Prosto Remix
[Zwrotka 1: Pezet]
Czas nieubłaganie mija, znasz mnie kilka lat już
Tłumaczymy sobie, że dziś wszyscy żyją tak tu
Myląc brak słów z całkowitym zrozumieniem
Mijam Cię zazwyczaj w drzwiach, chyba patrzysz prosto w ziemię
Chowasz głowę w piach, to strach przed porzuceniem
Mówisz coś, że to nie tak, że Tobie brak jest czegoś, czego nie wiem
Rozmawiamy rzadziej, częściej to milczenie
Wreszcie krzyczysz coś o niczym, co naprawdę ma znaczenie
Wracasz z pracy późno, ja znów muszę wyjść i
Rzucasz luźno "no to trudno", co to znaczy to wiesz tylko Ty i
Przykro mi, że znów się mijam z Tobą, dziś Ty wyszłaś
Przypominam sobie, jak lubiłem się Ciebie domyślać
Ta iskra chyba znikła, magia prysła dzisiaj
Boję się zapytać, co to znaczy, gdy oddychasz i
Odpycha nas w nas nawzajem dziś to samo
Co nas przyciągało i to było za mało
[Scratche]
Niewidome spojrzenia bez emocji, rutyna
Rozstania, powroty
Grunt to to rozumieć i w toku nieporozumień
Nie wejść pod pantofel, każda dupa na to poluje
To nie ściema, to realne życie
To nie jest łatwe, choć pozornie to proste
Ty nie daj się presji, czy to do ciebie trafia
Co ci będę mówił, przecież sam najlepiej wiesz to
[Zwrotka 2: Ńemy]
W życiu nie ma, że zjesz wszystko na słodko
To pryska, już kiedy nie ćpasz nic poza smoczkiem
Coś zamienia ci ognisko w wodospad
Ty wpatrujesz w to oczy otwarte na oścież
Wiesz, serce bywa siedliskiem iskier
Płonie znowu i zmienia w martwe to pościg
Wbiec nie pozwoli każdej do środka
A tę co tam dziś jest jak bagnet ukąsi
Mówię, że wcale nie jest prościej nadążać
Za sobą samym i zbudować tratwę miłości
Wiek niezapisaną kartę pogrąża
I budzisz się z piskiem u schyłku młodości
Bum, trochę to skomplikowane
Ale wierzę w ciebie czuj tylko daj sobie radę
Zresztą sam sobie lepszą dasz radę
A wyczekiwany ktoś nawet dziś może nadejść
[Scratche]
[Zwrotka 3: 2Sty]
Do dziś, nie wiem co ona miała na myśli
Miała urodę jak z Kraju Kwitnącej Wiśni
Z dekadę starsza, w porywach do dwóch
I gdy prowadziła lekcję, patrzyłem ponad jej brzuch
I widziała o co chodzi albo tylko tak pierdolę
Kiedy podnosiłem rękę, nachylała się nad stołem
Celowo kątem oka tam zerkałem
Ona patrzyła na mnie pytając co jest niezrozumiałe
O, to było pojebane wierz mi
Kiedy do pustej sali przynosiłem dziennik
Albo magnetofon, byłem małolatem w sumie
A ona zamykała drzwi od wewnątrz na zasuwę
Uwierz, byłem niemy na jej wizję
Gdy pytała czy może mi dać korepetycję
Może wkręciłem sobie coś, może to było złe
Ale wtedy miałem jej tylko do powiedzenia nie
[Scratche]
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]