Nagły Atak Spawacza
Poprawiny
[Zwrotka 1: Fazi]
Wszyscy na kacu Brat Juzef z maliną
Wczoraj wesele się skończyło
Dzisiaj poprawiny, znowu będzie chlanie
Ogólne kochanie, no i rzyganie
Cała wiocha znów się zbierze
Będą modlitwy i pacierze
Za młodą parę, by żyli 100 lat
By zdrowe dzieci przyszły im na świat
Lecz pleban jest jakiś taki nie swój
Czyżby miał wyrzuty, że z Maryną ruszył w bój
Że jej w stajni zatykał wszystkie dziury
Nie bojąc się wcale Felka postury
[Refren 1: Kaczmi]
Niech nam żyją wciąż krzyczycie
Chyba nigdy tego nie skończycie
Zaraz ależ, kurwa, mała chwilka
Czyżby ten ślub to była pomyłka
[Zwrotka 2]
[Kamień]
Późne popołudnie impreza się zaczyna
Wszyscy piją wódkę i tanie wina
Zagryzają to flakami i świniakami
Zgniłymi jajami i pomidorami
I nagle pleban ręką daje znać
Żeby orkiestra przеstała grać
Bo coś ważnego chce powiedziеć
Wstaję jakiś Anglik i zaczyna krzyczeć
[Kaczmi]
Sod off you bloody fuck-fist
Wokół słychać śmiechy i przeciągły gwizd
A jednak Brat Juzef wszedł na piedestał
I ogłosił wszem i wobec, że Maryna to pedał
[Fazi]
Niech nam żyją wciąż krzyczycie
Chyba nigdy tego nie skończycie
Zaraz ależ, kurwa, mała chwilka
Zaszła tu jednak wielka pomyłka
[Kaczor]
Gwizdy umilkły wszyscy spoczęli
I na Marynę ze zgrozą spojrzeli
Maryna się jednak nie speszyła
Mam na imię Roman wszystkim oznajmiła
Przypatrzcie się jej dobrze co sobą prezentuje
Co się w jej sztucznym oku maluje
Gdy więc ona rzuci okiem na łoże
To póŹniej już oka znaleźć nie może
Jej obrośnięte plecy i żółte zęby
Smród spod pach taki że puchną gęby
Felek niczego wyjaśnić nie może
Bo to niemowa oj jest coraz gorzej
[Refren 2: Kamień]
Niech nam żyją już nie śpiewacie
Ze zgrozy wam wszystkim opadły gacie
Tak więc miałem rację wystarczyła chwilka
Aby się wydała ta wielka pomyłka
[Zwrotka 3: Kaczmi]
A był na poprawinach też Kazió Wihóra
On zawsze marzył, by włożyć swego chuja
W ciało Romana Maryną dalej zwanym
Kiedyś już został sztachetą pojebany
I teraz się zaczął wielki gnój
Pleban zemdlał i zjebał się pod stół
Felek jęczał coś niezrozumiale
Jego matka padła po zawale
Wszyscy się jak wczoraj napierdalają
Pizgają się krzesłami i Felka gitarą
Zleciała cała wiocha wiary ze stówa
A szczęśliwy K. Wihóra Marynę posuwa