[Zwrotka 1: Kamień]
Każdy z nas idzie swoją własną drogą
W życiu, które często przypomina potop
Popełnione błędy mogą kosztować drogo
Tu akcje w grobie prawie jedną nogą
Przynieś za dużo, pójdziesz w odstawkę
Bynajmniej nie chodzi tutaj o trawkę
Poważne myśli i poważne słowa
Tak zamierzam takie tematy traktować
Kolejny lamer właśnie wchodzi na minę
A mógł mieć wszystko, dom i dziewczynę
To co z niego zostało przypomina kpinę
Jesteś słaby? To uważaj, jak się bawisz
Czas zapierdala, więc lepiej się staraj
Organizm się buntuje, nieraz w oku zakłuje
Wiesz, czego to jest znak? Myślę, że tak
Co za dużo, to niezdrowo, myśl przyszłościowo
Rusz tą swoją pierdoloną głową
Może być inaczej, bracie, pokój z tobą
[Refren: Kaczmi & Fazi & Kamień]
Z prawej słowa, z lewej myśli
Spawacz dla wolności, nie dla korzyści
Z prawej słowa, z lewej myśli
Spawacz dla wolności, nie dla korzyści
Z prawej słowa, z lewej myśli
Spawacz dla wolności, nie dla korzyści
[Zwrotka 2: Kaczmi]
Dawno temu w ciemnym pomieszczeniu
Gdzie nikt nie narzekał na nadmiar tlenu
Uległem pewnemu dziwnemu złudzeniu
Przyjrzawszy się z bliska pewnemu stworzeniu
Które właśnie uległo rozłożeniu
Na mokrym i śliskim szarym kamieniu
Czy to samo co jemu może zdarzyć się każdemu?
I gdzie jest sedno tego problemu?
A czas leci powoli jak całe wieki temu
Chmury po niebie płyną po staremu
Zapalam papierosa, biorę zapalniczkę
Czy to są może znaki runiczne?
Nie, to tylko moje przewidzenia
Którym szybko mówię do widzenia
Uległem chwilowo sile milczenia
Jak smród ulega sile wietrzenia
Wiesz, że nasz zespół to prawdziwa bohema
To słowny poemat na każdy ciekawy temat
To nigdy nie jest, jak wiesz, utarty schemat
Słowa i myśli do ciebie wysyłane
[Zwrotka 3: Cienias]
Spójrz na te bloki, nie domeną tu dziś biblia
A w co drugim domu krzywda, łyk niedopitego wina
Matka spita jak zabita to elita tych podwórek
Wielu już przestało się modlić o ratunek
To tych ludzi wizerunek aż łapie za serce
Panie nowy nasz, w dupę pieski prezydencie!
Czy pan chociaż nam zmieni trochę egzystencję?
Czy będzie musiał tyrać, aż mu odpadną ręce?
Człowiek, który tylko w telewizji widzi szczęście
Mówi zaniedbane środowisko blisko aby upaść nisko
Zamknij już tę japę, spójrz na mapę tych osiedli
Tu ośrodkiem rekreacji te boiska i nic więcej!
Czy te słowa dadzą w końcu do myślenia
Tym co, kurwa, nędzę widzą
Przy kominku, przy piwku, przy żonie, w TV?
Nie boję się zamienić swoich myśli na słowa
Lecz są sytuacje, gdzie trzeba się kontrolować
Lecz mało dzisiaj myślących rozsądnie, popatrz
Jeszcze mniej niż tych, co mają swoje zdanie, swoje myśli
To przegrani kłamcy, za których się dziś myśli
I co z tego, że od małego mi mówiono wiele?
Tłumaczono, z biegiem czasu sam sobie rozkminiłem
Wiele tematów i doszedłem do wniosku
Że me słowa i myśli są inne niż innych
[Refren: Kaczmi & Fazi & Kamień]
Z prawej słowa, z lewej myśli
Spawacz dla wolności, nie dla korzyści
Z prawej słowa, z lewej myśli
Spawacz dla wolności, nie dla korzyści
Z prawej słowa, z lewej myśli
Spawacz dla wolności, nie dla korzyści
[Zwrotka 4: Fazi]
Bo hera ostro pali się
Mijają noce, mijają dnie
Nie wiele pamiętam
Yo, są dni, gdy na prawdę źle się czuję
Za wszystkie grzechy przeszłości żałuję
Zaciskam zęby, by nie bluźnić i pracuję
Są dni, gdy rąk i nóg już nie czuję
Jaki jestem? jestem zbyt wrażliwy
A słowa ludzi parzą jak pokrzywy
Nic nie jest na niby, bo świat zaciska pętlę
Tych ości nie wyciągniesz z pyska
Są dni, gdy chciałbym być niewidzialny jak duszek
Na stole chleba okruszek
Lekki jak puszek, przenika grube mury
Zatacza koło, dotyka groźnie chmury
Są dni, gdy, wiesz, pierdolę bzdury
Siedzę przed domem, patrzę na chmury
Znikające w ciepłym błękicie morza
W cieniu oliwy, nic nie jest na niby
Są dni, gdy mam wszystko w dupie
Dużo myślę o naszej muzyce i grupie
O tym, co ci oferuje zdradliwy świat pieniędzy
Lecz nie chcę też na ulicy i w nędzy
Łazisz po kiblach z obszarpaną godnością
Zyskujcie biedą, z miejską szarością
Napełniać litością z pustych brzuch
Zastanów się dobrze robiąc jakiś ruch
Z dala od much siedzących na gównie
Słowa i myśli, tym się teraz trudnię
[Skrecze: DJ Soina]
Tysiące głów poruszanych w rytm bitów i słów