Verba
Planowałem śmierć
Ja stoję na skraju nie słyszę już nic (nic więcej)
Stoję na dachu wysokiego wieżowca, za mną słychać rozkaz wycofaj się
Znów patrzysz tylko na mnie tak słodka
Wyglądamy tak dobra, zło i prawda tak gorzka jest
Uśmiech szczery nie na pokaz (nie na pokaz)
Pisze o Tobie bo cię kocham, bo cię kurwa kocham (ja)
Teraz cofnij się o kilka lat, mówił mi psychiatra w zeszyły, wtorek (ta)
Może o tym jak rodzice się rozeszli (rozeszli)
Chyba zapomniałem chociaż trochę siedzi mi
Może to, że miałem być artystą
Miałem malować obrazy ale trochę mi nie wyszło (ja)
Taki trochę nieporadny, zakochałem się po uszy
Wypadłem w bb i nie waży świat
By moja zaginiona atlantyda, którą sam zatopiłem, tonąc wszystko spycha w dół
(Aż przechodzą mnie pierdolone dreszcze, ja nie chcę więcej)
Ale dalej w kolе zdarzeń szukam czegoś co pokaże, da mi mały znak
A jak niе no to..

[Refren]
Ja zabiję się, planowałem śmierć, planowałem cię
Aż przechodzą mnie pierdolone dreszcze
Chcę jeszcze i jeszcze kolorowy sznur (?) wkońcu ustał tam
(Aż przechodzą mnie pierdolone... nie chcę więcej)

Tyle nie przepracowanych chwil, tyle zmarnowanych szans
Brak przeprosin na czas, który czekał w nas
Może czekał tylko we mnie, nie wiem
Tyle nie potrzebnych kłamstw, uciekania w las, trujące rośliny, struty ja
Moje małe chore połamane serce, (jest tylko) jest tylko dla ciebie
Ja stoję na skraju nie słyszę już nic (nic więcej)
(Aż przechodzą mnie pierdolone dreszcze, ja nie chcę więcej)
Ale dalej w kole zdarzeń szukam czegoś co pokaże, da mi mały znak
A jak nie no to..
[Refren]
Ja zabije się, planowałem śmierć, planowałem cię
Aż przechodzą mnie pierdolone dreszcze
Chcę jeszcze i jeszcze kolorowy sznur (?) wkońcu ustał tam
Ja zabije się, planowałem śmierć, planowałem cię
Aż przechodzą mnie pierdolone dreszcze
Chcę jeszcze i jeszcze kolorowy sznur (?) wkońcu ustał tam
(Aż przechodzą mnie pierdolone dreszcze, ja nie chcę więcej)