Eripe
Apogeum wkurwienia
[Zwrotka 1]
Lepiej dziś nie podchodź do mnie, nie jestem w nastroju
Wykrzyczę ci prosto w mordę 'zostaw mnie w spokoju'
Wychodzę się przejść, właśnie dopaliłem skręta
Czuję się jak na safari, wszędzie jebane zwierzęta
Mijam typa, wita się, za chuj go nie kojarzę
Lepiej niech nie pyta co słychać, bo go, kurwa, obrażę
Zapytał, jebany, no to teraz się zacznie
Zaraz poznam jego plany, osiągnięcia, aspiracje
Teraz już poznaję go, razem studiowaliśmy
Dobrze, że mnie wyjebali, bo bym pozabijał wszystkich
Nie no, beka, przecież sam marzę o takim życiu
Kawalerka i hustlerka za hajsy rodziców
Kluby, dupy i balety, kilometry fety w nosie
Jakie trudy, tu kobiety klękają, kiedy je proszę
Z klubowego kibla wychodzę jak rybak, łapiesz
Węgorzy resztki pod nosem i zapach śledzia na łapie
'jakie życie, taki rap', nawinął ktoś kiedyś tak
Cieszę się, że żyję jak żyję, a nie jak mógłbym, fakt
Że wkurwia mnie wszystko, a w głowie tylko jedno
Zabić wszystkich, zatruć wodociągi salmonellą
Na razie tylko ujadam jak wściekły rottweiler
Ale niedługo pierdolnę, mów mi Robert Oppenheimer,
Pielęgnuję tę nienawiść w sercu na dobre
I karmię ją głupotą ludzi, którą widzę ciągle
[Zwrotka 2]
Polityczna poprawność, populizm na każdym kroku
Populacja pojebów po studiach bez własnych poglądów
Popatrz, proszę, i na nosze połóż się, ułożę cię
Pieprzę narkozę, biorę kosę i zaraz poczujesz mnie
Pierdolę społeczeństwo, dziewięćdziesiąt procent śmieci
Rucham wasze matki wzrokiem, okradam je z pensji
To apogeum wkurwienia, nadzieja ginie tu pierwsza
Wyrzutów sumienia nie mam, marzenia zarżnę jak wieprza
Do pyska wsadzę wnętrzności, niech skończą pierdolić w końcu
Wrócę się do przeszłości, by wykastrować ich ojców
To las idiotów, lecz niedługo już będzie po wszystkim
Gdy z piłą dobiorę się do ich drzew genealogicznych
Tolerancja, oświeceni tu poznają odium
I zaświecą przykładem, kiedy staną w ogniu
To bardzo piękne, gdy całują się pedały
Ale wolałbym obejrzeć sextape moich starych
Bez wiary ciężko żyć, bycie ateistą modne
Ale powiedz, gdzie był twój bóg, gdy pisałem tę zwrotkę
Odwiedzał Etiopię, zabawiał małe dzieci
Z łyżką pełną jedzenia, kurwa, samolocik leci
Nie mam serca, wiesz, chyba mi gdzieś wypadło
Kiedy schylałem się, żeby sobie zapierdolić wiadro,
I warto było, teraz żyję sobie tak
Jakbym wsadził chuja w globus i mówił, że jebię świat[Tekst - Rap Genius Polska]