Eripe
Tak mi wolno
[Zwrotka 1: Eripe]
Zapinaj pasy typie, to znowu to trio zryte
Nagrywać rapy i pić do zgonu to priorytet
Inni chcieli płynąć z bitem, lecz w to nie wkładali serca
Ja to oddałbym organy dla swojego producenta
Taki rap gram, dla wielu most wanted
Ty pretensje możesz mieć post mortem
Jak chcą wojnę niech przygotują posiłki
Bo dla mnie to piknik na polu bitwy, boy
W czerwonym mi do twarzy, spróbuj przyjebać się
Gniew skrojony na miarę, żadne przymierzanie
Ze zgody nici, ktoś co krok mi przerywa
I się pruje, choć mój wzrok go przeszywa
Rip to ten cham, co zrobi uśmiech Chelsea ci jak nie dowierzasz
Panczy arsenał, choćbym na barce grał to dla papieża
Gdzie się pchasz tu downie, jakbyś kurwa mać już grał w tej lidze
Chciałeś Season pass, dostajesz kopa w twarz i one way ticket

[Zwrotka 2: Demon]
Powiedziałbym co mnie wkurwia choć to zajęłoby pół dnia
Jełopy i (?) dostaną na brody od wujka
Sporo raperów to pizdy bo porusza ich chujnia
Skoro mamy ich zniszczyć to konkfisty jest już czas
Tak mi wolno, powoli zabijam jak nikotyna
Boli to tych gnoi bo Olimp to moja druga ksywa
Marzyli o szczycie zostali wyjebani na ryja
Teraz widzę jak nisko upadli, nie mam pytań
Mów mi Tytan, bo zjadam waszych bożków jak Kronos
Gdy wyjdziemy z podziemia to cała scena zacznie płonąć
Tak mi wolno, więc szybko przeprowadzę tutaj czystki
Wysyłam poleconym dissy mów mi Ted Kaczyński
Bo gdy je raz otworzą nie napiszą już nigdy
To co tworzą jest pozą, poza majkiem to dziwki
Ma zajawa wciąż płonie, twoją kurwa puszczam z dymem
Wszyscy do góry dłonie, wjechał pojeb i płynie
[Zwrotka 3: Paskal]
Nie będę się tłumaczył przed nikim dlaczego tak gram
I buduję opinię na fundamencie chamstwa
To brudny rap, punche lecą na okrągło
Po to żebyś się jarał tak jak w Salem Sarah Osborne
Lubię wkurwiać, taki już ze mnie typ
Przy którym jak Ania Wyszkoni poznasz co to łzy
Stale ubliżam i wątpię że z tym skończę
Choć niewyparzoną mordę chętnie zalałbyś mi wrzątkiem
Patrzę w telefon i to dziwne bez ściemy
Że nie mając was w kontaktach kasuję wasze numery
Marzą o szczycie jednak już moja w tym głowa
By droga im się skończyła tak jak w przełęczy Diatłowa
U mnie bez zmian, nie mam tu idoli nadal
I choć nie zadaję pytań to nikt mi nie odpowiada
Tak gra podziemie więc nie kozacz panie raper
Bo cypher z nami skończy się dla ciebie na bukkake