[Zwrotka 1: Eripe]
Potrzebuję planu coś a'la tuszem na skórze
Cienka granica między zostać, a uciec
Siedzę w mentalnym więzieniu, wejście było duże, ale nigdzie "exit" nie widzę
Śnię o ucieczce i tracę kontrolę, gdy zaczynają się pierdolić klawisze
Enter, escape, control - też czasem masz tak
Że potrzebujesz więcej miejsca #spacja
Frustracja wzrasta, kiedy nie mogę żyć na całego
To jak ostatnia flaszka jeszcze przed drugą - ale dno
Żyję jak umiem najlepiej, choć inni pewnie wiedzą lepiej
Informacje, kłamstwa, fakty i plotki a wszystko kupują jak w sklepie
Karmią się nawzajem tym gównem, to kurwa straszne
Ludzka stonoga w tym antyludzkim państwie
Dlatego jak mam czas, ćwiczę plucie ludziom w gębę
Każdemu, kto za hajs dałby sobie uciąć rękę
Robię wszystko, by nie zwariować, dlatego muszę wciąż
Dwoić się i troić, żeby zostać tu i uciec stąd
[Zwrotka 2: Świnia]
Tej, wyszła niezła ryfa, ponoć to sprawka Rycha
Nie znają miejsca i zadają sporo pytań
Może być przypał - tak mówi Michał
Ja tam mu wierzę, więc pakuję się i znikam
Na dole czeka taryfa, a w niej znajomy cierp
Rzucam ostatnie spojrzenie na czarny kaflowy piec
Przeciekający zlew i plakat z samochodami
W przypływie sentymentu szybko zrywam go ze ściany i spierdalam
Schodami w dół, mijam mój stary rower
Niedawno zrobiony wrzut i przejście, które jebie moczem
Mam przed oczami gnój, który mnie może spotkać
Ale teraz to chuj, nie przebieram w środkach
Czuję chłód nocy, gdy wychodzę od północy i skaczę przez mur na bruk pomiędzy sąsiednie bloki
Po drodze mijam garaż, który ktoś właśnie bombi
I wychodzę za róg, gdzie czeka na mnie czarne kombi
Lecimy od długiej siecią wąskich uliczek
Powoli odpalam szlugę, gapię się na kamienice
W majtach mam grudę, która uwiera mnie w kutas
Na miejscu zjaram lufę i puszczę Notoriusa, bang bang
Możecie mnie szukać, potrafię się skryć, choć all eyez jak 2Pac
Papier to nauka, co z nią zrobisz, twoja rzecz
Poza tym - ktokolwiek widział, a kto ma wiedzieć ten wie