[Refren: WIKTOR]
To mój wspólas, ziomek któremu ufam
Razem robimy siano, a potem liczymy utarg
Przed nami Canon albo Nikon
Jestem wdzięczny fanom albo kosmitom
Że mnie sprowadzili tutaj
Jej korzenie Arrabbiata, arabica w moim kubku, no bo czeka na nas praca
Wspó-wspólas nigdy nie ma kaca
Wszystkie kurwy, które chcą go dojść nie ma bata
[Zwrotka 1: Smolasty, WIKTOR]
To mój wspólas, jak masz do niego uraz
To se popatrz, nic nie wskórasz
Małe oczy, jak Mulan, bo zajebana chmura
Jego niunia to dama, a twoja ciągnie chuja
I nawet mi nie stanął, bo mordę ma Pitbulla
Twoja ulana, jak Del Rey, a jego jest jak ulał
U ciebie złoto z chamem, u niego Icey Cuban
Ten wąs pizdą trząsł, jak pierdolony Don Juan
Wspólas tańczy flamenco, ale tylko kiedy gruda
Wspólas to mały szpont, czasem dostanie awizo
Cztery fotoradary, bo lubi zajebać w kinol
Potem odpalić maszynę, co ma silnik jak cyborg
I zapierdoli trzysta, kiedy kamery nie widzą
Ta, wszystko im wygadaj
[Refren: WIKTOR]
To mój wspólas, ziomek któremu ufam
Razem robimy siano, a potem liczymy utarg
Przed nami Canon albo Nikon
Jestem wdzięczny fanom albo kosmitom
Że mnie sprowadzili tutaj
Jej korzenie Arrabbiata, arabica w moim kubku, no bo czeka na nas praca
Wspó-wspólas nigdy nie ma kaca
Wszystkie kurwy, które chcą go dojść nie ma bata
[Zwrotka 2: Smolasty]
Ja, ah
To mój wspólas, a nie żaden ogóras
Choć czasem jest warzywem po trzy dniówce na pigułach
Lata po całym klubie, robi śmigło, oczy ważki
A na trzeźwo wege, jogging i czytane fraszki
Nikt go nie rozumiem, jakby pochodził z Alaski
Lubi se popłynąć, bo to talent pływacki
Czasem drogie trampki, czasem zwykle laczki
Dziś jest zwykły przygłup, a jutro umysł Cambridge, he
[Refren: WIKTOR]
To mój wspólas, ziomek któremu ufam
Razem robimy siano, a potem liczymy utarg
Przed nami Canon albo Nikon
Jestem wdzięczny fanom albo kosmitom
Że mnie sprowadzili tutaj
Jej korzenie Arrabbiata, arabica w moim kubku, no bo czeka na nas praca
Wspó-wspólas nigdy nie ma kaca
Wszystkie kurwy, które chcą go dojść nie ma bata