BonSoul
Najciemniej pod latarnią
[Zwrotka 1: Bonson]
Noc to powód, aby bać się cieni
Możesz zmienić kolor bloków ale nas nie zmienisz
Możesz mówić, że to kłamstwa, bez nas Szczecin żył tak samo
Czemu, kurwo, nie wychodzisz, kiedy świecimy za słabo?
Byłem tu kiedy ogarniałeś pierwszy dillpack
Byłem kiedy to przećpałeś, jej kazałeś, żeby wyszła
Kiedy chciałeś stchórzyć i gdy zęby poszły w pizdu
Bo chłopakom doniósł któryś, że cię spotkał ktoś przy winklu
Miałeś nowy sikor, niezły jak na Twoje konto
Chłopaki tylko chcieli, żebyś oddał co żeś wciągnął
Byłem jak się odgrażałeś, że tym kurwom spalisz fury
Zruchasz siostry, towar był chyba w chuj za mocny
Byłem, jak ona poszła z nim, bo dał jej furę perfum
Kolana zdarła se na skórze w Mercu, czujesz leszczu?
Tobie mówiła, że u ciotki, klęcząc z chujem w ręku
Każdy widział, kurwa Ci wierciła dziurę w sercu
Byliśmy tu od zawsze, znamy każdy przypał, każdy zawód
Patrzymy na jazdę jaką odpierdala każdy lamus
Każdy głąb i każda larwa, cisnąc bekę przyznam
Was powinno się kastrować, nim wylezie więcej z pizd Wam
Jebać prądem mało, nie ma już ratunku, nara
Kuba zruchał małą Gośkę, Małgośka Sebastiana
A Sebastian się wpierdolił z jakąś kurwa kontrabandą
Bo mu nawciskali kitów, że najciemniej pod latarnią
Serca zimne w bramach bić nawet nie chcą
Jak ogarniasz biznes, kminisz wszystko na perfekto
Dzwonił wspólas, że tu zaraz wpadnie z teczką
Morda w kubeł, gdy osiedla świecą na niebiesko
[Cuty: DJ Eprom]

[Zwrotka 2: Laikike1]
I tylko trochę wódki i tylko trochę żyć
I tylko modne kurtki i tylko krople krwi
I aż kurwa tyle powtórzeń z tym wzorem
Że aż stało się niczyje, bo już nie tylko Twoje
I tylko trochę ziomów i tylko szczere zdania
I tylko trochę sosu i nagle przekłamania
I znów aż tyle siana, a tylko jeden zrzut
I tylko tyle snu, ile trzeba do działania
Znamy miliardy historii, właściwie to jedną
I jesteście tak wyborni, jak jakby was to obeszło
Jedynych to obejdzie, drugich szerokim łukiem
Pierwszym może to zaszkodzić, drudzy mają to w dupie
Łaska fańska zapierdala na Simsonie w ten dzień
Możesz wyjechać nim z bram, jak zapomnisz wytrzeźwieć
Tylko potem przyjdzie kat do Ciebie i Simsona
I trza będzie znowu pchać przy tych wszystkich klaksonach
Kogo kocha, kogo lubi, kogo promocja szanuje
I komu da chusteczkę z wyhaftowanym chujem?
Spytamy się chusteczki, jak już zaliczy ląd
I tak bezosobowo traktujemy w AF sprzeczki
Jesteśmy nad Wami, kiedy wybieracie rząd
I zostajemy sami jak weń lecą buteleczki
I mijają lata, dni, godziny i ich partycje
Stoimy tu jak szatan, a pod nami Wasze życie
I nie mów nam nigdy, że nie wiemy co będzie
Wiemy, ale się nie pucujemy, pod nami najciemniej
[Cuty: DJ Eprom][Tekst i adnotacje - Rap Genius Polska]