Wiatr
Świętość
[Zwrotka 1: Wiatr]
Znów bliskich zabiera Ci WizzAir, kilometr mnoży walutę bo
Tu można zatonąć w schizach, mnie cieszy jak pierwszy komputer
To co życie przed Tobą ukrywa, zapewne się dowiesz w minute
Się skurczy ekipa od piwa, nie wszyscy już są tacy super
Zbyt często zakrywa ich puder, a sprzedają go na każdej ulicy
Talenty wciśnięte w budę, przypięte do krótkiej smyczy
Trochę straciłem rachubę, na kogo dziś mogę liczyć?
Kogo być pewnym na stówę? Kogo tel nie zamilczy
Jak się zrobi przypał nikt nie będzie pytał o nas, coś Ty
Albo jeden z tamtych gości będzie pytał nie z grzeczności
To ciągły pościg, biorę swoich i se lecę śmiało
Śmiejąc się w pyski tym wszystkim zawistnym kanibalom

[Refren : Wiatr] x2
Bliskich liczę na palcach którymi trzymam ster
Jesteś jak Ali Agca na nich kierując cel
To mi wystarcza ale mkniemy gdzieś do wyższych sfer, ej
Moi ludzie to świętość / Będą musieli to przełknąć

[Zwrotka 2: Wiatr]
No bo po co mi sztuczne wsparcie?
Nawet nie wiesz ziom jak tym gardzę
Kumple tylko do wódy na wardze?
Świat zatruty tym coraz bardziej
Nie walczę o uśmiech wymuszony
Dialog przeważnie wyuczony
Milknie portfel, później telefony
Miałeś eskortę co zostało po nich?
Dlatego zawsze to zamknięte grono
Coraz wyżej bo nas plany gonią
Dupy nie liżę dbając wciąż o swoją
I umiem za coś też dziękować mamie
A ich kiwkę to już znam na pamięć
Każdy marnym z nich jest Maradoną