Pjus
Niebotrafię
Czarne podniebienie zdradza moje czyny
Kiedy szkicuję ci mój kolejny wymyk
Dostrzegasz cały obraz i jego barwę
Rozumiesz teraz słowa – są tępe i twarde

(bridge)

Już nie potrafię być inny
Może po prostu nie chcę
Łyk winy, jestem winny
Ego wypełnia przestrzeń

Na barkach siedzi wiele grzechów i goryczy
Zranionych dusz, kto by jeszcze je policzył?
Na mnie nie licz, zamiast pokory mam próżnię
Czarne scenariusze, twój ból to mój uśmiech

(bridge) x2

(refren)

Niebotrafię mimo wszystko
Niebotrafię, mogę iść stąd
Spłonie wstydem
Lecz ja wiem, że już tam idę
Tam gdzie niuanse prawdy mają postać prostych linii
Poprowadź mnie za rękę chociaż mam duszę świni
Rogate podobizny tworzą myśli mych arsenał
Czego, nie ma czego trzeba, czy mi wolno się już nie bać?
Pytania tak ulotne jak wczorajszej burzy pogłos
Przestaję dziś zasilać grupę ludzi którzy wątpią
Ty wiesz czemu służy dobro, odkryj siłę jego znaczeń
Teraz padam na kolana – wiem, że jesteś lepszym graczem
(refren)

(outro) x8

THERE IS LIFE
LIFE AFTER