TomB
Róża z betonu 2
[Zwrotka 1]

Ja poczuć muszę na swojej skórze jak kolkę z tuszem nim coś tu ruszę
Mam rozum, duszę - jebiąc to w dupę coś robić tu jest po prostu głupie
Bo kto spróbuje rozpoznać różę przez słodki bukiet bez dotyku jej
Na choć opuszek by poczuć z bólem jak kolec kłuje?
Tu słowem-kluczem jest obrachunek, co w sporym skrócie da choć kierunek rozwiązań, w sumie mówiąc co plusem jest co minusem
Bo pnąć się w górę, bez środków, które stworzą budulec tego co umiesz do dołu runiesz i chłonąc smutek osiądziesz w mule
Wy nie macie serc! To jest sztuczny tłok
I nie ważne jest, co pompuje on
Dla was przemysł, historia czy rząd, wiara - nikt nie wie ile już to trwaa
Czas też nie istnieje, bo wymyślił go człowiek i przestrzegać nam go kazał



[Refren]

Poczuć, dotknąć, zobaczyć i mieć - bo inaczej nie uwierzę!
Rozmiar, kolor, zapachy i dźwięk - bo inaczej nie uwierzę!
Dłonią, okiem, uszami, sercem, bo inaczej nie uwierzę!
Co to? po co? kto płaci i gdzie? bo inaczej nie uwierzę!


Ty przepuść to przez sumienie, no bo inaczej nie uwierzę
To miało na sercu leżeć, no bo inaczej nie uwierzę
Chociaż w te twoje sumienie to ja raczej już nie wierzę
I w to twoje serce szczerze to ja raczej już nie wierzę
Paradoksem jest, że nie kupuję ciebie no bo ty na wszystko zawsze znajdziesz cenę
Paradoksem jest, że więcej wiem od ciebie no bo mam świadomość że wszystkiego nie wiem
Paradoksem jest, że wy nic nie wniesiecie chociaż ciągle ciąży na was brzemię
Paradoksem jest, że ja tu nic nie zmienię ale znów inaczej nie uwierzę już w nic



[Zwrotka 2]

Jak pod przymusem wepchnąć chcą bubel i słodzą cukier, że potrzebujesz go
Możesz uciec bo troski cudze to profit cudze
Jak chcą cię uwieźć, by odejść z łupem, jak Bogu zrzutę
Zdrowie ubezpieczone w ZUSie. Jak coś jest super to gonią ludzie
Wręcz odwieźć tu Cie chcą bo konkurent
Czemu chcecie ludzmi manipulować przez tandetne sztuczki, wiarę i Boga?
Większe cele wmówić - za króla to tak nie poświęcisz czasu i zdrowia
Nie będziesz chciał mu piramid budować
Pierdoleniem z mównic każecie konać
Jesteście malutcy w aulach, ambonach
Nie jest cenne z ust ich ani pół słowa
Żeby stępić bunty dali głosować
Jebanej iluzji władzy jest podział
Mili, dziś kruszce, kraje i morza
Nie chcieli się usunąć, zacząć od nowa
Niech te wiejskie głupki walczą w wyborach
Żeby jeden punkcik zabrać czy dodać
W teatrze mieć kukły, tragarzy
Obaw(?) w ręce wszelkie sznurki. AnonimoWaść
[Refren]