Pezet
Życie wypisane na twarzy
[Intro: Ero & Siwers]
Tak jest, WhiteHouse, 2012
Prosto, sprawdź to

[Verse 1: VNM]
VNM, ta
Na pierwszy rzut oka spójrz na źrenice me
Czytaj z nich, czy to oblicze złe, któremu dały bliznę ulice te?
Czy zaufasz mi pierwszy raz widząc mnie?
Czy myślisz, że pójdę na policję i wydam cię?
Czy mój uśmiech sprawi, że zaufasz, że jestem szczęśliwy?
Czy moja mimika powie coś o mnie tu więcej niby?
To wszystko powie ci tyle co kot napłakał
Jak mnie nie znasz dowiesz się kim jestem tylko na trackach

[Verse 2: Rak]
Ona życie wypisane ma na twarzy
Wbijasz gwóźdź, go wyjmujesz, ile razy
Teraz na twarzy po sobie widzisz skazy
Na klatę już nie bierzesz, bo brałeś ile razy
Życie zmienia się w sekundę i lecą te obrazy
Widzisz twarze smutne, pamiętasz te wesołe?
Nogi wisiały, bo za wysoki był stołek
Jak wyglądają dzisiaj, kolego, powiedz
Sam na sam z lustrem i to jest twoje
Mogłeś, a już nie możesz, oczy pytają co jest?
Tępy wzrok mówi to nie może być koniec
Dziś szanuje ludzi, buduję głowę
To źle jak kłamstwo żywi się słowem
I kiedyś mogłem, dziś nie podrobię
Wyrazu twarzy, to mój jest kodeks
To musisz zauważyć jak żyje w tobie człowiek
[Verse 3: Wężu]
Nieraz na twarzach widziałem ludzkie cierpienie
Ze smutkiem na ławce bezdomny patrzy na ziemię
Jest półmrok, idę spokojnie dzielnicą
Mijam agresywne twarze co pod monopolem krzyczą
Zapłakany dzieciak przed jedną z klatek siedzi
Do środka wpuszczają go współczujący sąsiedzi
Ich wyrazy twarzy przypomniały mi o tym
Gdzieś wśród nas dobrzy ludzie nadal zamieszkują bloki
Mija czas, idę dalej, całkiem zmienia się sceneria
Widzę twarz kobiety w aucie, telefon ją oświetla
Wkurwiona z lekka coś agresywnie pisze
Może do typa co miał przyjść, a nie przyszedł
Wchodzę po schodach, ktoś dziwnie się przestraszył
To ten sam bezdomny z ławki na półpiętrze się zaszył
Jest jedna rzecz łącząca wszystkie te obrazy
Każdy z tych ludzi życie wypisane miał na twarzy

[Verse 4: Juras]
Miała zgrabne ciało i lubiła iść na skróty
Nigdy nie ciągnęło jej do nauki
Od zawsze lubiła markowe zakupy
Jej pasje: seks, facebook i ciuchy
Zaczęły się wakacje, a nie miała na ruchy
Dla zabicia nudy odwiedzała kluby
Za przykładem jednej znajomej tępej suki
Zaczęła bogatym panom dawać dupy
Hotele, kokaina, kasyna i taksówki
Nocne łupy, wyjazdy i zakupy
Torebki i buty, oryginały nie podróby
Za dużo wódy przyczyniło się do jej zguby
Dziś stoi na ulicy jak stare kurwy
Możesz podać jej w aucie za pół stówy
Była bita i gwałcona przez alfonsa wiele razy
Całe swoje życie wypisane ma na twarzy
[Chorus: MadMajk] (x2)
Nasze twarze niosą pamięć
Zapisany bieg wydarzeń, to co przeżywamy
To co w sobie mamy rysuje się na nich
Miłość i ból w nich zakodowane są

[Verse 5: Diox]
Moja twarz tak samo jak twoja twarz ma blizny
Piętno odciska czas bezlitosny dla wszystkich
Mentalne blizny kontra sznyt na pół twarzy
Ktoś dostał tulipanem, ktoś niesie matce kwiaty
Ktoś pali matce znicz, bo ktoś był gotowy zabić
Niekoniecznie musiał mieć to wypisane na twarzy
Nie wszystko jest takie jak na pierwszy rzut oka
Rzeczywistość weryfikuje kto jest dzieckiem boga

[Verse 6: Brahu]
Życie jak rysownik w sądzie szkicuje nasze twarze
Tak jak my sami zdobimy ciała tatuażem
Cały ból i miłość, cała życia zawiłość
Wypisana na japie jak było
Od wstępu do epilogu setek zakrętów i stromych schodów
Nóż sentymentów musiał mieć powód Bóg
Skoro spisał na tych twarzach historie jak kronikarz
Zaglądasz w dusze czy wymian spojrzeń unikasz?
Wiele odczytasz z twarzy i oczu
Czasem wystarczy spojrzeć by poczuć
Widzę delikatne twarze dzieci nieskażone prozą
Obok mordy owiane tajemnicą i grozą
Japa jak mapa szkicowana przez lata
Odczytasz z niej wiele jeśli tylko zdołasz się połapać
Ta, mordo, coś w tym jest
Niejedną tajemnice może obnażyć gest
[Verse 7: Sokół]
Patrz po oczach, ile razy ci mówiłem
Piętnaście kilo schudłem jak towar odstawiłem
Przestałem frygać się na zero, zmieniłem miejsca
Miałem paranoje, lęki i swoje przejścia
Kto jest kim już nie raz wyszło w toku
Wypisane mam na twarzy Wojtek Sokół
Znam dotyk dna oraz zazdrość spojrzeń
Mam w DNA zapisane wiele potrzeb
Na tle złodziei to ja jestem dobrodziejem
Na tle płaczących jestem tym co się śmieje
Dla lamusów mogę być zła wcieleniem
Co jeszcze mi wyczytasz z twarzy? nie wiem
Stoję tutaj, ty możesz czytać mnie jak książkę
W twoich oczach widzę, że zrobiłeś coś niedobrze
Jak mąż, co w burdelu zgubił obrączkę
Jestem sobą, ty też bądź to będzie dobrze

[Verse 8: Pezet]
Długo wcześniej szukałem swojej drogi
Jeszcze nie wiem czy znalazłem lecz nie szukam tak jak dawniej
Gdy o własnych siłach czasem podnieść się z podłogi
Było trudniej niż później mieć siłę by przeprosić
Ulotne chwile chciałbym zapisać w pamięci
Ale zostałem gdzieś w tyle tak jak szczyle na tym zdjęciu
Tyle złych rzeczy już zrobiłem, idę dalej
Gdzieś w ręku trzymam wilczy bilet w prezencie od starych miejsc
Mam siłę walczyć choć pary coraz mniej
Im jestem starszy gorzej śpię, bo więcej wiem
Choć zmarszczek nie liczę to co liczę w mgnieniu oka
Znika z kąta, swoje życie teraz sprzątam
Biorę na ręce swojego małego brzdąca
I uśmiecham się choć los drogi nam poplątał
Oknem wpada trochę słońca w centrum Warszawy
Życie pisze nowy rozdział na mojej twarzy

[Chorus: MadMajk] (x2)