[Zwrotka 1]
Nie jestem tu z potrzeby hajsu, to może dlatego
Nie piszę tekstów jak Pezet, ani jakiś Quebo
Nie zaczarować śpiewem, tylko gadać coś dobrego
Pierwsze mówi moja mama, parę cioć, no i co z tego
Ukrytym w mieście krzykiem każdy jest od pierwszy liter
Tu youtuber ma lepsze zasady w byciu MC, byciu gites
Zawsze z muzyki miałem najwięcej radości
A ci goście są tak spięci, że się im poślady zrosły
Mówiąc o zasadach brzmią tu trochę jak z kawału
Bo zabierają wolność walcząc o nią, taki naród
Najgorszy chyba byłby wielki koncert życzeń fanów
Że chcą numery tylko o piciu, jedzeniu, spaniu (w życiu)
Na razie stan to nielegal w podziemiu podziemia
Mikrofon za pięćdziesiąt złotych, banger na przesterach
Nawet jak kupię za tysiąc to nic to nie zmienia
Dalej będę robił błędy, wątpił w siebie, tak jak teraz
Tak jak teraz
Tak jak teraz
[Zwrotka 2]
Tylko, kiedy sypiesz towar masz tu dobre linie
A pierwszy raz w samolocie chciałeś dać napiwek
Nasza droga to jest błąd wielki jak "zatrzymiesz"
Będziesz długo myślał nad tym, po tym, kiedy to nawinę
Jeśli kiedyś się złamię, to, by dać siebie w kawałkach
Na kartkach nie piszę tekstów, może kiedyś nagram
Numer o zagadkach tego świata, jak w Alcatraz
Zamknę się w sobie, wstanę dzielnie, znajdę drogę
Nie będę narzekał, jak dziad stary, że już odchodzę
Feeleck617 mówił, żebym dawał ogień
No to daję
[Zwrotka 3]
Byle przed gonitwą nie zostawić starych kumpli
Do rozmowy szczerzej jak spowiedź, nigdy do wódki
Nie spróbowałem nigdy, a chłopaki w moim wieku
Już zgonują, robią nosy, tracą życie dla weekendów
Życie to przykry przekręt jak nawijał Pezet w tym kawałku
Ale zadbaj o to, żeby coś znaczyło, tak jak banknot
Nie musisz być pięćset euro, ale jakąś wartość mieć musisz
Czuję się jak stary wyga, taki jestem wczuty
Pamiętam dobrze teksty i marzenia o kompaktach
Nagrałem ich parę, ale stary, wiesz, wstyd tego sprawdzać
Pewien gość z Ciechanowa mówił, że zimna jak Alaska jest ta cała branża
Dalej sprawdzać będą jak zarabiać (cash, cash, cash, cash)
Ludzie z kultury od której tu wieje chłodem dawno
No bo icy chainy chce już mieć co drugi gamoń (co drugi gamoń, ta?)
Co drugi gamoń
[Zwrotka 4]
Wiesz, od dawna słuchacza chciałem nazwać synem
Choć nie brakuje ciepła w domu, mam super rodzinę
Rap to nie pierwsza potrzeba, choć jednym takim trickiem
Zniechęciłem mamę, nawet bałem się robić muzykę
W "Soli" nawinąłem wers Białasa o wakacjach na ławce
Potem chciała zabrać mi jego płytę właśnie
Nie zauważyła, że przestrzegał przed dragami
No a nie namawiał, skojarzyło mi się z "Blokersami"
Ale jak to wygląda, uświadomił Solar
Cały przekaz TV wtedy, teraz, czysta mrzonka
Choć blant u ziomali pali się tu jak pochodnia
Dalej będę bronił kultury, która tak zawiodła, niby
[Outro]
Teraz odpukać wszystkie wersy, że nie chcę nic zmienić
Ten rap to jest marna sztuka, z taką nie chcę się żenić
Ludzie wciąż będą gadać, teraz głównie przez Facebooka
Ale już mnie tam nie ma, teraz jestem tutaj
Nawet jeśli wena mnie zostawi, znowu zrobi slalom
Teraz przed mic'iem stoję, daję ogień jak przystało (jak przystało, tak)
[Refren: Koen, Pezet, Małolat, Koen]
Głęboko związany ze swym podwórkiem
Rap robię, bym nie musiał w życiu dbać o inną furtkę
Spraw Boże, proszę
Tak często zdarza mi się bluźnić, tak często próżny
Lecz w rapie serce
Koenix, Małolat, Pezet
To w nas najszczersze