Spadnie deszcz, lej
Nad lasem chmura, znowu spadnie deszcz, lej
W tych strugach wody znów zobaczę Cie, hej
Wsyp tu na wierzchu z rogu szczęście
Ryśnij mi nieco ciutek więcej, ej x2
Lej, lej, nie żałuj
Póki co tak bez, bez, bez szału
Wiem, że czasem po, po, pomału
Ale nie, że wciąż mam czuć zawód, na chuj?
Choć nie pan książę ze mnie sacrébleu
Zaklnę sam sobie szpetnie sacrébleu, beng
Jak Mike Love, zrobiłbym dla Ciebie dziś wszystko
Daj mi dłoń, przeprowadzę Cię przez ten mój los
Pozwól być swoimi oczami
Pozwól być swoimi oczami, Tyche
Droga usłana paprociami
Pozwól być swoimi oczami, Tyche
Nie pytaj mnie o wikt i opierunek
Jak dasz prowadzić mi, to tej straty nie poczujesz
Nie pytaj mnie o nic, znam już kierunek
(?) zatrzymamy się w lagunie
Nie pytaj mnie o nic, proszę tylko ze mną idź
Ugoszczę Cię jak wcześniej nikt, ugoszczę Cię jak nikt
Nie pytaj mnie o nic, proszę tylko ze mną idź
Ugoszczę Cię jak wcześniej nikt, ugoszczę Cię jak nikt
Nie pytaj mnie o nic, proszę tylko ze mną idź
Ugoszczę Cię jak wcześniej nikt, ugoszczę Cię jak nikt