Quebonafide
Giro d’Italia (Wersja pierwotna)
[Zwrotka 1: Quebonafide]
Odkładam obowiązki tak na potem
Postawiony pod ścianą, jakbym nie wiem, grał w pelotę
Odbijam piłkę jakbym wpadał tu przelotem
Kotek nie pytaj mnie o fetę, kokę, chociaż jestem prochem
Brzydcy panowie obracają to kurestwo w siano
Młode dziewczynki po koncertach szepczą że kochają
Pogadamy, jak skumają dzieci, czym jest miłość
Przez nią tu siedzę z butlą i rozmieniam winę w wino
Leży na sercu stara dama, powiedz Zinédinom
Że realne życie dla nas, krwawe jest jak filet Mignon
Ciągle bogatszy w doświadczenia nawet ledwie żyjąc
I tego nie pokaże fitu żaden Testoviron
Z nielegala wjeżdżam na stadion jak jebane Piro
Dziś taki hype jak ja by chciał mieć suko nawet Nemo
Wchodzę z butami nie obchodzi mnie ich Valentino
Mało ostatnio sypiam także to mi się nie śniło
Mam dosyć już tej szamy z pudeł, znowu pizza pasta
Dziś jestem wszędzie tak jak Uber, smak wiecznego miasta
Choć pisze o mnie Vogue i Pudel, biegam w dresach Kappa
Teraz mam tu modelek w klubie jak Sfera Ebbasta
[Refren: Quebonafide]
Robię bra, bra, bra, bra ,bra
Młody włoscy kumple mówią mafia na to
Znowu bra, bra, bra, bra ,bra
Straciliśmy już kontrolę gdzie to trafia Taco
Znowu bra, bra, bra, bra ,bra
Znowu bra, bra, bra, bra ,bra
Robię bra, bra, bra, bra ,bra
Znowu bra, bra, bra, bra ,bra