Teabe
Amstaff
[Zwrotka 1]
Do moich wrogów na początku chuj wam w dupe
Jak się serio wkurwie to was wszystkich ukatrupię
Wie każdy głupek, że Tab ma paru braci
A braci się nie traci, więc się kurwo przestań sadzić
Bo Cię dojadę z całym swoim składem
Wpadniemy Ci na chatę, nazwę się Twoim katem
Bat za batem, po plecach płynie krew
A ja się racze batem, aby rozładować stres
Emocje kontroluje, słowa szanuję jak matkę
Mój pierwszy nauczyciel on kształtował mój charakter
Potem upadki hartowały jak stal woda
Chcę twardo stać na nogach nawet w obliczu Boga
Boso w ostrogach, cwaniak lecę z fartem
W razie kłopotów zawsze podniesioną garde mam
Problemy mam, od problemów nie uciekam
Bo po co z nimi zwlekać, nie chce kożuchów pić z mleka

[Zwrotka 2]
Co kurwo szczekasz, przecież mnie nie znasz
A jakbyś mnie znała to byś się nie sapała
Cała Warszawa, przez Ursynów na Pragę
Zbija mi pięć, weź to lepiej pod uwagę
Przez miasto jadę, o szyby biją krople
Załatwiam sprawy by mieć czym napchać portfel
W dupie mam drobne, chce siwy żyć spokojnie
Wyjechać stąd gdzieś, byle nie w manowce
Czuje się dobrze, choć życie nie jest proste
W rapie widzę progres, lepiej trzymam się po goudzie
Takie to polskie, ujebać się w sobotę
Nie myśleć co potem, wziąć kredyt na gablotę
Potem na kwadrat, niech sąsiad widzi, stać nas
Jakby co mam rentę dziadka, droga do bogactwa
Na smyczy amstaff, amerykańska marka
Kto tutaj rap gra? Tab ze stołecznego miasta

[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]