​donGURALesko
Sylwetki - donGURALesko
Piotr Górny, ur. 1980 roku w Poznaniu. Raper znany także jako Gural, DGE, i Dziadzior, członek grup Killaz Group, K.A.S.T.A. Skład i PDG Kartel, wydawca, głównodowodzący Szpadyzor Records, a także współwłaściciel dedykowanej słuchaczom hip-hopu firmy odzieżowej El Polako. Jednym z najpopularniejszych raperów w Polsce uczyniła go duża pewność siebie, mocny, zdarty wokal i teksty, w których gęsto rymowane przechwałki sąsiadują z głębszymi rozmyślaniami motywowanymi czytaną przez niego pasjami literaturą z zakresu prehistorii, antropologii, filozofii i historii religii. Po solowym debiucie „Opowieści z betonowego lasu” w 2002 roku pięć następnych płyt Gurala trafiło do zestawienia pięćdziesięciu najlepiej sprzedających się płyt OLiS, z czego „Totem leśnych ludzi” (2010) od razu na pierwsze miejsce. Nie można mówić o z złotych płytach, przyjmowania ich bowiem DGE sukcesywnie odmawia, pomstując na manipulacje, brak właściwego systemu weryfikacji i mizerną rangę samego wyróżnienia

Górny dużą część roku spędza w trasie, zaś jego poczynania obserwować można za sprawą telewizji internetowej Follow The Rabbit. W sieci radzi sobie doskonale. Jego profil na Facebooku polubiło blisko 700 tysięcy fanów, utwór nagrany na drugą część kompilacji „Grube jointy” przekroczył na portalu YouTube 7 i pół miliona wyświetleń, a „Chcę ci dać”, czyli singiel promujący ostatni jak dotąd jego album „Projekt jeden z życia moment”, jest na dobrej drodze, by przebić ten wynik. Pozycję artysty potwierdzają również liczne kooperacje. Pojawił się na wszystkich czterech częściach firmowanej przez WhiteHouse serii „Kodex” i diamentowej „Równonocy” Donatana, nagrywał wspólnie m.in. z Tedem, Grubsonem, Fokusem, Pezetem i Pihem, a nawet z dawnym zaciekłym adwersarzem, Peją

– W połowie lat 90. byłem nastolatkiem. Słuchało się wtedy Ace of Base, tańczyło wolne na dyskotece podstawówkowej. Rządziła muzyka wyśmiewana przez nas wówczas, ale z dzisiejszej perspektywy już nie taka zła. Był punk, metal, polski rock, Kult i tak dalej. Aborygen tańczył na niebie. Byłem takim dzieciakiem, z którym bym się dziś nie dogadał. Polska wówczas i dziś to odmienne kraje, bez wspólnego mianownika. To nie jest transformacja, to jak zmiana planety. Wiesz, wtedy po południu i wieczorem na podwórku było pięćdziesiąt osób. W kurwę wiary! Dziewczyny skakały w gumę, myśmy zastanawiali się, co przyjebać. Wrzucono nas w wylęgającą się rzeczywistość – wspomina Gural

– W ósmej klasie szkoły podstawowej dociera do mnie rap. Jeden koleżka przynosi to na piratach, Run-D.M.C. i Ice-T. Nie zakochuję się od razu, nie rozumiem języka. To wszystko jest zupełnie inne, ale zarazem tak pierwotne i podstawowe, że uniwersalne, co potwierdza się zresztą lata później. Słuchamy kanałami szemranymi, chodzimy do kolegów oglądać z VHS kopie kopii kopii „Yo! MTV Raps”, kupujemy na targu każdą kasetę z czarnym kolesiem na okładce. To czasy słuchania od a do zet, dyskusji o każdym aspekcie muzyki, która na polu kultury nie ma jeszcze takiej konkurencji. W krótkim czasie znajdujesz się w elitarnym gronie, special squad zrzuconym na wrogą ziemię. Dostajesz zaaplikowaną rzeczywistość Los Angeles, przerysowaną, jak to u raperów. Jedno wielkie inferno. Podłapujesz dress code, siadasz ze słownikami, próbujesz zrozumieć. Najpierw nieudolnie naśladujesz. Nazywa się to wtedy Rapscallion X, spotyka się czterech chłopaków z jednej szkoły podstawowej i zakłada sobie prywatne LA – opowiada Gural

Z czasem kwartet ewoluuje w trzyosobowe Killaz Group. W 1998 roku na zatytułowanej „Robię swoje” składance Camey Records ukazuje się utwór „Hardkor”, zaś na światło dzienne wychodzi pełnowymiarowe demo „Prawdziwość dla gry”. Jest to wulgarna fuzja hardcore’owego, realistycznego rapu z kalifornijskim gangsta, przyciągająca ucho błyskotliwością porównania, ale też produkcją Czarnego z Beat Squadu – chwaloną za własny pomysł na wykorzystanie sampla, syntetycznego basu i ciężkiej stopy. „To zupełnie inne spojrzenie na świat, inne tematy, inny slang, inna technika rymowania, zupełnie nowy styl. Na pewno jest to album, który zajmie jedno z czołowych miejsc wśród płyt wydanych nieoficjalnie” – wyrokował Wall w recenzji w zinie „Playa”. Marek „Pro” Gluziński zaproponował zespołowi wydanie następnego krążka w swoim Blend Records. Szlak przetarł wypuszczony w 2001 roku singiel „Zjednoczone Emiraty Poznańskie”, który dał sygnał, że Killaz są już duetem (odszedł najstarszy i najczęściej krytykowany Kuk, pozostali Kaczor i Gural) i że wrocławscy producenci z WhiteHouse pozwolą zabrzmieć poznaniakom tak dobrze jak nigdy dotąd. O ile longplay „Nokaut” (2002) wywołał mieszane reakcje, pokazując, że sama koncepcja Killaz Group szybko się eksploatuje, tak Piotr Górny ze swoją charyzmą i bitewną metaforą odwołującą się do gangsterów, dyktatorów i generałów wyrósł na jednego z lepszych w leżącym u podstaw hip-hopu stylu braggadocio polegającym na pompowaniu własnego ego

Solowe „Opowieści z betonowego lasu” udowodniły, że donGURALesko stać na coś więcej niż prymitywnie antysystemowe treści. – Przed pierwszym albumem moje życie szło w niedobrym kierunku. Zdołałem zawrócić i to odzwierciedla mój debiut. Byłem głupim skurwysynem, nie podpisałbym się pod niczym, co wtedy robiłem. Moje podejście do muzyki stało się poważniejsze i uduchowione. Zacząłem w sposób świadomy bądź nie do końca świadomy rozkminiać takie kwestie, jak technika i przekaz, łączyć je w sposób naturalny. Wszystko wcześniej to tylko podejścia. Choć z przebłyskami, bo zdarzały się na Killaz Group fajne teksty. „To o nich i to dla nich” na przykład albo „Jestem szejkiem”. Na „Opowieściach...” przestaję być kalką, zaczynam operować uniwersalnym hiphopowym językiem w życiu i w twórczości, w pełni wykorzystuję narzędzie – analizuje raper. Za produkcję znów odpowiada WhiteHouse, pracując jednak na samplach dostarczonych przez Gurala. Górny angażuje się wówczas również w K.A.S.T.A. Skład. Jego lider Wall-E (później Waldemar Kasta) wystąpił w trzech utworach na Killazowym „Nokaucie”, a poznaniak rewanżuje się rewizytą na albumie „Kastaniety”, co prowadzi do dużego singlowego hitu „Peryferie”. Panowie nagrywają jeszcze potem podwójne „Kastatomy” (2003), a do historii przechodzą również ich występy na płycie DJ-a 600V („Wychylylybymy”) i Trzeciego Wymiaru („Wuuuf”), jednak najważniejsze są występy w całej Polsce i poza nią, jak na pamiętnym czeskim Hip Hop Kempie z 2004 roku. Energia i poziom wykonawczy każą mówić o nowej jakości. Jeszcze przed premierą swojej drugiej solowej płyty donGURALesko z lokalnej sensacji staje się raperem ze ścisłej polskiej czołówki

„Drewnianej małpy rock” (2005) ukazuje się w Wielkim Joł, wydawnictwie Tedego. – To najbardziej imprezowa płyta w mojej karierze – kwituje krótko autor. „Ma takie flow, że może właściwie wszystko. [...] Pan i władca beatu” – konkludował w recenzji magazyn „Ślizg”, wskazując na zróżnicowaną tym razem produkcję: trueschool w wykonaniu Kady, Kut-O, Tabba i Magiery zestawiony z newschoolowymi podkładami 600V, Haema, Larwy i największej niespodzianki na płycie, popularnego bardzo wówczas Niemca Sido. Wraz z wydanym we współpracy z DJ-em Kostkiem mixtape’em „Jointy, konserwy, muzyka bez przerwy” (2006) rozpoczyna się nowy biznesowy etap w działalności Gurala. – Zawsze chciałem wypierdalać z bloków, patrzyłem na kolesi, którzy mają fury przed własnymi domami. Myślałem, jak to zrobić, rozmawiałem nawet z nimi. Blend i Wielkie Joł były dla mnie okazją do nauki, obserwacji. Terminowałem u nich, sprawdzałem, jak branża działa. A potem stałem się producentem, przedsiębiorcą, fabryką. To ma swoje pozytywne i negatywne aspekty. Tych negatywnych w postaci bycia na smyczy szołbiznesu udało mi się uniknąć, bo jestem szalony. Robienie muzyki czy w ogóle sztuki to balans między wyrobnictwem a dawaniem tego boskiego pierwiastka – tłumaczy sam zainteresowany. Lata 2006-2010, kiedy to hip-hop był w remisji, Gural przetrwał na „swoim”. Wydał w tym czasie dwa mixtape’y z zapoznanym jeszcze w Wielkim Joł Matheo (2007 i 2009), trzecią studyjną płytę „El Polako” (2008) i album Killaz Group „Operacja kocia karma” (2007), bardzo aktywnie promując je na koncertach i w internecie. Ten okres twórczości DGE uchodzi jednak za rzemieślniczy. Słuchacze i recenzenci narzekają na zlewające się ze sobą utwory, brak tematycznego zróżnicowania, wtórność. Zapamiętywalne są przede wszystkim pojedyncze utwory – przebojowe „Manerwy” i „El Polako”, bujający, oparty na samplu z Janis Joplin „Mercedens Benz”, wyraziste światopoglądowo „Jestem przeciw” czy imponujące żonglerką słów „Synku jestem w budynku”

Przełomem okazał się „Totem leśnych ludzi”, wydany w 2010 roku w założonym rok wcześniej wydawnictwie Szpadyzor. Raper zbudował analogię między pierwotnymi puszczami a dzisiejszymi blokowiskami, skonfrontował własne przemyślenia z tym, co wyczytał w kupowanych po antykwariatach książkach, połączył doprawione mistycyzmem treści z plemienną, choć wciąż miejską muzyką głównie Matheo. – Dla mnie to średnio hiphopowy album. Są beaty, skrecze i rymy, ale na tym koniec – mówi Gural. – Chcąc nie chcąc, wyszedł mi koncept album, forma, jaką zawsze się brzydziłem – dodaje. Podczas gdy „Zaklinacz deszczu” (2011) prezentuje się jak suplement do „Totemu...”, a zarazem próba scalenia go z pozostałą częścią dyskografii, to już „Projekt jeden z życia moment” (2012) był zapowiadany jako powrót do hiphopowej esencji i klasycznego brzmienia. Postulat ten realizują podkłady The Returners i Tasty Beatz, podczas gdy Ceha pozwala wykazać się jednak DGE na bardziej elektronicznym beacie, zaś zaproszenie W.E.N.-y., Sitka i Grubego Mielzky’ego potwierdza, że artysta ma baczenie na to, co się na scenie dzieje. O chęci rozwoju, próbowania nowego świadczy też koncertowa współpraca z gitarowym zespołem Funk Master Punk. W 2013 Gural nie wydał płyty