[Zwrotka 1: Ero]
Witam państwa znów z miasta "W" na żywo, eee
Gdzie liczy się wygrana, przegrana nie wchodzi w grę
Tutaj masz ten papier albo jesteś golas
Nie dorobisz się na rapie, chcesz z ulicy podnieść dolar
Liczy się dobry towar, ej, cokolwiek gonisz
Nie to co chcesz mieć, ale to co masz w dłoni
Już dzieci w piaskownicy czują instynkt ulicy
Rywalizują, chcą być lepsi niż rówieśnicy
Kryminalne gry wciągają jak hazard
Wielu się przeliczyło, spoczywają na cmentarzach
Tak się zdarza, a historia powtarzać się lubi
Mnie to nie obchodzi, póki to nikt z moich ludzi
Nikt się nie łudzi, z nieba nie spadnie manna
Jeden się budzi w nocy, drugi robi ruchy za dnia
Osiedlowe realia, Ero dwa cztery z Bielan
Tu, gdzie nic nie ginie, tylko zmienia właściciela
[Zwrotka 2: Kosi]
I raz, dwa, trzy, znów łapię za mikrofon
To niebezpieczny styl jak dla obcych getta nocą
To gra dla tych, co znają jej zasady
Prosto z Warszawy opowieść o sportach krwawych
Kryminalne gry, po-policyjne obławy, układy
Szybki hajs, dragi, walka o wpływy
Przestępcy, politycy, a gdzieś w tle zwykli ludzie
Ich dzieci na ulicy dorastają w tym brudzie
Zapach pieniędzy leci, więc P.K.U
Niejeden nawet dla kilku stów gotów stracić kolegów
Przez zazdrość zawiść ludzie gotowi zabić (Zabić)
W mieście bezprawia jak San Andreas
Jeden zarabia, a drugi gdzieś właśnie teraz
Wykrwawia się na śmierć, na jego miejscu jest już
Pięciu następnych, bezwzględnych jak sępy
Chętnych poznać przepych za wszelką cenę (Ehe)
[Zwrotka 3: Foster]
Co poradzisz na to ty, ty czy ja
Że nie chcę zdechnąć, eskalacja zła
Wiem jedno na pewno, w życiu hajs nie tworzy tła
Chcesz korzyść dla swej rodziny, ekipy
Wiedzą o tym wszystkie dzieci
Tu te typy z prawem lipy nie chcę mieć żaden z nas
Lecz katem czas zostać od małolata
Kryminalnym grom sprostać
Jedno z pierwszych poznanych podstaw
Chłosta, którą los da, to cios dla
Umysłu na wieki, nie pomogą leki
Agresja wypłynie nad koryta brzegi
Wiem to od lat, jak nie zadasz
To doświadczysz męki, czy zwalczysz lęki
Miękki nie ma tutaj racji bytu
Po-pozostały tłum be-be-bez kitu
Ma zwierzęcy instynkt stąd grup przestępczych
Częste naciski, jak nie dotyczy ciebie, twoich bliskich
To masz to w prasie, radio, telewizji; knebel policji
Za symboliczny sos w tym kraju rządzi sztos
Na nielegalu mąci gro ludzi
Zazdrość i zawiść nienawiść budzi
Która może sprawić, że jutro się nie obudzisz
[Zwrotka 4: Doni]
To odpowiedź na bodziec czyli element życia
Choć jebie mnie krytyka pochwała z resztą też
Bowiem sam wiem najlepiej, co dla mnie dobre jest
Skręt kruszy stres, na margines spycha problemy
Lecz wierzę, że w końcu odetchniemy z ulgą
Nie dając kurwom jebanym satysfakcji
Wciąż będziemy bronić swoich racji
Sprawdź zasób naszych możliwości
Na stołecznym gruncie w tym rondzie spraw nie masz szans
Bez pewności siebie jesteś mistrz lub zaliczasz glebę
Lecisz w dół jak oblodzonym żlebem
Co przyniesie jutro, nie wiem ziomuś, nie wiem
Tymczasem swego locha strzegę nie sam jeden
JWP kolejny level, ema, ema, ema, ema