[Verse 1: Bastek]
Ciągle słyszę coś mówią i nie zawsze mówią dobrze
Spycham ich ze sceny jak Caterpillar buldożer
To jak starcie na noże ryzyko wysokie
Więc nie puszczaj pary z gęby bo wyłapiesz w zęby młotek
Czy jak mówią to dobrze im nieznana formuła
Na tym piekło zbudowane diabeł siedzi w szczegółach
A więc cwani raperzy pokażcie na co was stać
Trzeba praktyki czasu a nie poklep przydupasów
Na ulicach głodne wściekłe skurwysyny
Na twe miejsce jest pięciu trzeba być tym jedynym
Mówią tutaj o miłości do bliźnich
A jak Jezusa Judasz sprzedadzą cię twoi najbliżsi
PCP w takim razie jeźdźcy apokalipsy
I nie ważne co mówisz gdy jesteś sztuczny jak tipsy
[Verse 2: Foster]
Chcesz to mów tylko wcześniej się zastanów
Nim wrzucisz na szale fale nie potrzebnych słów
Znów słyszysz ale ruch z 3 ręki sprzedane
Obsrane głąby by nawinąć twarz co jest grane
Mówię co myślę i prosto w oczy
Każdy tekst tobie wyślę byś nie myślał
Że nasze nagrania to tylko hukowy wystrzał
Wbij strzałę powtórzą to osiedla całe
Wjebałeś się w kabałę
Ty naubliżałeś temu co nie trzeba
Gleba finałem historii
To będzie ułamek chwili nawet nie za boli
Co nie trawie zimne ciało wyląduje w czarnej folii
Tak działa Żoli jak i większość osiedli
Wielkich metropolii naucz się samokontroli
W czynach, gadce, gestach przy wpadce
Której ja nie życzę a z ryzykiem się liczę
[Verse 3: Ero]
Mój długopis jest jak bez zawleczki granat
Pisze na Bielanach huk słyszą nawet w Stanach
Mówią o mym rapie źle sprawdźcie mój rym tnie jak ołów
Sprawdźcie to będę dla was bardziej gorzką niż piołun
To jest nowa jakość i to nie dla psa kiełbasa
Wchodzę na bit nokautuje jak strzał z adidasa
I nieważne czy mnie lubisz i tak będę nagrywał
Co tam o mnie mówisz nie słyszę to po mnie spływa
Jest 2006 ma miejsce liryczna rzeź
Cześć graczom pierwszej ligi jak 2pac i Biggie Big L
Freaky Tah i Aaliyah nawijam oddaje hołd
Słabe flow w ziemię wbijam
Ze mną PCP jak barbarzyńskie hordy
Zanim powiesz pomyśl albo nie otwieraj mordy
Sprawdź BC cokolwiek by nie mówili
Jestem specem lepiej dilerem styli
[Verse 4: Kosi]
Nie obchodzi mnie co mówią jeśli mówią o mnie źle
Chcesz wyssać ze mnie krew wcześniej pękniesz jak kleszcz
Nie puścisz pary z pyska lepiej pomyśl milion razy
Bo wyłapiesz rymem w łeb i wyjdziesz z tego bez twarzy
Jak WDZ mikrofon mam jak karabin
Trwa rewolucja miliony razem z Nami
PCP fuzja bez dwóch zdań wciąż się trzymamy
To nie iluzja rośnie entuzjazm nagrywamy
Zabójczy szlagier nie jeden opad przy tym jak lakier
To nie jest blagier styl czysty jak łza
Jeśli kraczesz jak klakier nie będziesz jednym z nas
Spróbuj nas oczernić to wpadniesz w paszcze lwa
2 WaWa 006 ha ha słyszysz to nie jest śmiech
To unikalny hip-hop Bielany JWP
Jeszcze nie wszystko wkrótce nowe produkcje
[Verse 5: Kear]
Beztrosko jak JWP na Waco
Reprezentuj jak Nas respektem za to płacą
Mam to głową kiwaj jak Trzyha co ty na to
Nagrywam wielkie hity pozdrawiam Intoksynator
Mówią na to to co robisz więc nie mogę przestać
Będzie dobrze dzieciak razem znowu gra Molesta
Jeszcze będzie ten czas ziomki przyjaciele
WWO hoho pozdrawiam i Ziperę
Mój teren to Północ Centrum Południe
Pod bity główne tłuste rymy tym się trudnie
Solo przedstawię poza kontrolą jak HG
Mówię co myślę co mówię robie miej to na uwadze
Jedźmy gdzieś, teraz dawaj na Trójmiasto
Tu hip-hop jest pasją respekt to paszport
True-school to pasmo to nigdy tu nie zgasło
Wybitne miasto sprawdź to czysty hardcore
[Verse 6: Doni]
To jest oczywiste zawistne serca
Krążą wokół nas wiarę dasz dać musisz
To głosy ludzi chcących zakłócić
Bieg naszych spraw i rozwój ty też nie pozwól
Brać łapy po twoje pamiętaj skurwysynu
To moc JWP kryptonimu
Nie jak politycy z mównicy nie znający granicy
Puszczania w eter słów bez pokrycia
Więc często lepiej nabrać wody w usta i się nie odzywać
Masz koncert słów w rap formacie
Gracie tu nie prześpisz chwili nie przeskoczysz dnia
Miasto stolica flow słychać
Spośród tłoku na ulicach pełnia życia nie kaplica
Także się odpierdol i nie pierdol że masz monopol na prawdę
Podchodzę poważnie i odnoszę się a i ty uśmiechnij się
[Verse 7: Rybson]
Co ty głupi co ty gadasz kto to kupi
Gramy bo docieramy a nie bo mamy grouppie
Lek głupich po sufit póki staż klikę znasz?
Za lirykę nie za twarz cały kraj słucha nas
To fakt leci pierwszej ligi rap
Słyszałeś że mam rap to farmazon brat
Dziele świat na dwa ten co ma ten co chce
Ten co gra ten co nie więc garda i w chuja tnie
Co tu komu gdzie ploty szerzą głupoty
Przez głupoty masz kłopoty bo Bóg może wziąć w obroty
Goniąc środek złoty spalisz się co do joty
Nasza nowa płyta pogadaj lepiej o tym
[Verse 8: Tobi]
Morda się nie zamyka kłapią wiele mogą
Nic nie potrafią mówią i jeszcze im płacą
Za co do kurwy nędzy przecież kłamią
Na bliźniego swego pałę wykładają
Który śmieje się do czasu
Aż ktoś się za ciebie ostro weźmie
Życie cie jeszcze w dupę zerżnie
Władza powinni jej zakazać
Przeszkadza nie pomaga
Wykańcza psychicznie zdrowych na atorde
A to jest znak, że każdy krzyczy
Nikt nie słyszy Boga
Ślepy na znaki nędzy to już za nim teraz zobacz
Mówi pomogę ci ktoś prosi podłożyć ci nogę
Telewizja zrobi swoje dorzuci 3 grosze oszczerstw
Co gdzie i kiedy jedna bestia estrad
Jedno co pewne to ta ekipa pewna
Robię co mówię, mówię co myślę, cisnę
Nie należę do tych co zrobili z mordy cwany biznes