Ero JWP
Bez granic
[Zwrotka 1: Pyskaty]
Dziś zabiorę was wstecz do czasów, kiedy mogłem wszystko
I choć nie miałem beatu ani basu, starczył beatbox
Do czasów, gdy No Limit kojarzył się z disco
I gdy Volt jeszcze brzmiał jak Pete Rock
Gdy mieliśmy hip-hop, co miał nas zjednoczyć, nie zabić
Choć mówił prawdę prosto w oczy, nie zamienię jej na nic
Ej, wróćmy do czasów, gdy byliśmy nieznani
Dziś znów świat jest dla nas bez granic

[Zwrotka 2: Fokus]
Mówisz: „Wróćmy do czasów, gdy byliśmy nieznani”
Tu dziś z ludźmi wracamy i mamy przed oczami
Ściany ubrudźmy tagami je
Poruszamy się z markerami jak hip-H-O-P, kasetami
Gdzie słońce zachodzące pomiędzy blokami
Dzień kończące, obiecujące jutro spotkamy się
Z ziomkami wiesz, jak jest, MTV na VHS
W końcu wolni, FKS 96 z pozdrowieniami

[Zwrotka 3: Małolat]
Kiedyś świat był bez granic, robiło się szybko kwit
Choć los był na szali i wokół ten cały syf
I miałem talent, by wjechać tu w każdy beat
To mi zostało na trwałe, forsa rozeszła się w mig
Dziś nie dbam tak o sos, choć w głowie mam jakieś plany
Nie, żeby zrobić sztos i znowu być za kratami
Więc teraz piszę coś lub w różnych miastach gramy
I to był dobry krok, świat znowu jest bez granic
[Zwrotka 4: Łona]
Wróćmy do czasów bez granic
Do dni, zanim ten głos w nas zamilkł
Co nas gnał w kraj, żeby grać za nic
Do czasów, gdy wack MC, nim z domu wylazł
Już wyłączał swój mikrofon za namową Ein Killa
Chwila! I znowu w latach, kiedy mogłeś latać
Bo akurat nadszedł przypływ stylu albo chociaż Nagły Atak
I za nic nie ufałeś zatrutym owocom
Ej, wróćmy do czasów bez granic, bo jest po co

[Refren: Termanology]
We gotta use hip-hop, not abuse hip-hop
Don’t confuse hip-hop with that fake shit
We gotta love hip-hop, cause we does hip-hop
For the love to hip-hop, not for the paper

[Refren: Pyskaty]
Bo to jest nasz hip-hop, a nie wasz hip-hop
Wy mylicie hip-hop z marnym szajsem
Kochaj ten hip-hop, ciągle rób hip-hop
Jeśli kochasz hip-hop, a nie tę kasę

[Zwrotka 5: Fu]
Pamiętam pierwsze moje teksty na szkolnej ławce
Yo! MTV Raps, pierwsze logo na mojej klatce
Oldschoolowe Grand Prixy miałem na pierwszej randce
Czułem się odpowiedzialny jak bramkarz przy bramce
Teraz bez żadnych granic robię, co mi się podoba
Efektem tego jest to, że czasem boli mnie głowa
Granice są, ale w innym tego słowa znaczeniu
Genialnie lekceważę je czasem jak młody geniusz
[Zwrotka 6: Ten Typ Mes]
Ordynuję skręt kamer
Na dotąd niepokazane, jak Bent Hamer
Przekraczam granice tematów
Lecz nie dobrego smaku
Tożsamy styl życia z każdą linijką
Idę w miasto po inspiracje, nie czekam, aż przyjdą
Nie ma granic między mną a żebrzącą laską
Mówię: „Pomogę ci, ty powiedz mi, co w twoim życiu zaszło?”
Mąż ją leje, nie przytula lat niemal dziesięć
Ściskam ją i żegnam – nie ma granic w moim świecie

[Zwrotka 7: Tomiko]
Kiedy jest nowy temat i gra bas i bęben
To granic nie ma i to nie ściema jak strefa Schengen
Jeśli masz dość, w granicach widzisz bezsens
Uwolnij złość aby zerwać ten węzeł
I chodź ze mną do mojej krainy za mną
Gdzie rymy mają moc, na pewno wyschło bagno
Bo tu nawet w noc świeci się światło
I nie ma granic, ziom, nie ma już dawno

[Refren: Termanology]
We gotta use hip-hop, not abuse hip-hop
Don’t confuse hip-hop with that fake shit
We gotta love hip-hop, cause we does hip-hop
For the love to hip-hop, not for the paper
[Refren: Pyskaty]
Bo to jest nasz hip-hop, a nie wasz hip-hop
Wy mylicie hip-hop z marnym szajsem
Kochaj ten hip-hop, ciągle rób hip-hop
Jeśli kochasz hip-hop, a nie tę kasę

[Zwrotka 8: Pyskaty]
Minęło kilka lat, lecz nie widzę, by rap ledwo dyszał
Usłyszał o nas ten świat, w którym żyjemy do dzisiaj
To cisza każe nam grać, a nie żaden lans czy zysk
To nasza nisza, w której pchamy swój głaz jak Syzyf
I patrz, branża zaczyna mieć już astmę – to słychać
Respirator jest zbędny, my dajemy jej oddychać
Starczy kartka i pióro, choć nie walczę o pomnik
Nie znam granic, a dla nich to zestaw do tracheotomii
Wiesz…

[Zwrotka 9: Termanology]
The understanding of music and not abusing it
Using it as a tool to communicate with the youth a bit
Not for some stupid shit, by how much loot we get
Yeah, I love loop and shit, that’s only like two percent
The reason why we do this, cause we rap students
Plus some of rap tutors, no need for the wack foolish
Bullshit, full clips, spit and kill shit
But I rather uplift shit into the killswitch

[Zwrotka 10: O.S.T.R.]
Sprawdź mój czas, co dzień to masz
Bo chleb, co mam to tlen, bo w nas
Co sen, to strach i lęk ot tak
Bo gdzieś ten szlak i treść przez rap
I pech czy fart i grzech zna świat
I plebs, nieważne, ile w nas światła
Każdy przysięgał nieraz nam, że walka to farsa
Nie start nasz, czy brać tak ten track?
Ja nie odczuwam granic, Wierzę w fach nasz, nie hajs, brat

[Refren: Termanology]
We gotta use hip-hop, not abuse hip-hop
Don’t confuse hip-hop with that fake shit
We gotta love hip-hop, cause we does hip-hop
For the love to hip-hop, not for the paper

[Refren: Pyskaty]
Bo to jest nasz hip-hop, a nie wasz hip-hop
Wy mylicie hip-hop z marnym szajsem
Kochaj ten hip-hop, ciągle rób hip-hop
Jeśli kochasz hip-hop, a nie tę kasę

[Zwrotka 11: Ero]
Dwa, zero, jeden, zero, ziom, to nie wyniki meczu
Coś czuję, że to mój czas w trzecim tysiącleciu
Świat dla mnie nie ma granic i na nim nie ma nic za nic
U swoich mamy respekt, resztę bierzemy sami
Słuchaj, przyszedłem po to, by wreszcie tą grą ruszyć
Więc gdy mówię: „Wyłącz język, a podgłośnij uszy”
Daję rap prosto z duszy i nigdy tego nie zmienię
Muzyka nie zna granic, niech to gra w twoim systemie

[Zwrotka 12: Eldo]
Ktoś woli komfort od prawdy, to normalne
Zwyczajne, chociaż chyba też niewybaczalne
Luz, bo separacja z tożsamością to coś powszechnego
Ja nie umiem, bo wiem czego chce moje ego
Rap gra, życie utopione w faktach
Bez strachu, nawet kiedy bomby spadają na Bagdad
Wolny ptak, wolne serce, spaceruję po ulicach
Wyobraźnia jedyna granica

[Zwrotka 13: Pyskaty]
A więc pakuję to w folię, naklejam znaczek i ślę w eter
To historie, których nie uświadczysz raczej pod sklepem
Dziś stoję ponad tym światem, gdzieś mam metę
A euforię wiąż z rapem, nie jest od tabletek
Daję ci zlepek treści kilku waszmościów
Nie znamy granic, wierz mi, to zamach na wasz kościół
I choć ci się poszczęści, nie zdołasz złamać nas, gościu
Hip-hop da ci moc, jeśli granic jak ja masz dość już

[Przerwa / Cuty / Scratche: DJ Chwiał (The Returners)]
Podążam w swoją stronę
Nie ma odległości ani granic
Dziś nie przestaniemy
Iść swoją drogą
Wiesz, nie jesteśmy tu przez przypadek

[Refren: Pyskaty]
Bo to jest nasz hip-hop, a nie wasz hip-hop
Wy mylicie hip-hop z marnym szajsem
Kochaj ten hip-hop, ciągle rób hip-hop
Jeśli kochasz hip-hop, a nie tę kasę