[Zwrotka 1: Ero]
Ja tylko chcę, byś się wyluzował
Sprawdził ten towar, Szczur już ten syf poćwiartował
I nie bój nic, jak zwykle hit bez badyli
Dostarczony przez ulubionych dilerów styli, więc
Usiądź wygodnie, trzy, dwa, raz, daję ci ten stan
Uwaga, uzależnia tak, że możesz nie chcieć przestać
Już wiesz, ja spektakularnie ślę głos przez oktawę
Że innych płyty wypieprzasz, ktoś narzeka, że to słabe
Już wiesz, co klawe, co fajnie ryje w mózgu korę
I dajesz mi za to 5, tak jakbyś był profesorem
To trochę chore, ale to tutaj jest normalnym
Że wolę słuchać se muzyki nastukanym
Nad morzem, w Zakopanem, nigdy w głównym strumieniu
Tworzę nowe historie na płyty milenium
Człowieniu, jak grać to tylko grubo, wiadomo
A teraz sprawdź co ci powie mój człowiek Pono
[Zwrotka 2: Pono]
Ja tylko chcę, żebyś skumał to jak summa summarum
Jaka jest istota świata widziana zza okularów
Witam w krainie czarów, po drugiej stronie lustra
Tu sam zapach oparów rysuje uśmiech na ustach
Ten co gust ma, ten luz na różnice [?], wiesz że tak to widzę
Na muzyce się nie znam, lecz jestem człowiek orkiestra
I już jest tak, że przestać nie mogę, cały czas coś piszę
A kiedy już piszę, to chcę mieć tu tylko ciszę
Też wiszę parę złotych, kłopoty to codzienność
Przez to, chcąc nie chcąc, do zeszytu ciężko sięgnąć
Większość czasu poświęcić na liczenie pieniędzy
Większość tylko patrzy na czym by tu zaoszczędzić
Pękają więzy krwi, ucinają się przyjaźnie
Naprawdę przykro mi, kiedy na to wszystko patrzę
Kiedy widzisz wyraźnie ten cały syf wokół
Jedynie czego chcesz, to mieć ten święty spokój
[Skrecze: Szczur]
[Zwrotka 3: Hazzidy]
Ja tylko chcę poszerzać swój horyzont
Tak, by chcieć a móc już tu nie było różnicą
I by ci, co ze mną idą dawali zdrową energię
Ja się tym samym odwdzięczę, nie mniej, nie więcej
Powietrze jest ciężkie, jak tu dziś wziąć oddech
Pośpiech plus pieniądze, równanie jest proste
Chciwość bije ze spojrzeń, łatwo wyczytać
Ja tak jak Jongmen rozliczam linie życia
Dobrze wiem, że doba się nie wydłuży
A bałagan na strychu na dłuższą metę nie służy
Tak ziombel chcę, byś odkurzył świadomość
I szedł swoją stroną, nie w niewiadomą
Lęk i lament odrzucił najdalej
Władza, pieniądze, seks, też tego chciałem
Ale dziś wolę dać dowód, że nie zmarnowałem życia
Dzisiaj wstydzę się wartości wczorajszego buntownika
[Skrecze: Szczur]