[Refren: Ero]
Ty znasz kogoś, kto zna kogoś, co gdzieś usłyszał
Ploty, ploty, z tego zawsze jest przypał
Ty znasz kogoś, kto zna kogoś, co gdzieś usłyszał
Jak masz takie źródło, to już lepsza cisza
Ty znasz kogoś, kto zna kogoś, co gdzieś usłyszał
Nie jeden już tak komuś biedy napytał
Ty znasz kogoś, kto zna kogoś, co gdzieś usłyszał
Tak powstają legendy, albo dla sądu bandyta
[Zwrotka 1: Ero]
Puścisz głupią famę będziesz miał kłopoty same
Ruchy nieprzemyślane gwarantują potem zamęt
Będzie odkręcane, a nie wszystko się odkręca
I długo się pamięta jak w drutach gęba spuchnięta
Nie spieszę się na cmentarz, więc myślę co czynię
Osiedle mnie prześwietla, wiarygodność mi nie ginie
Działam w dobrym teamie i niosę prawdę w kawałkach
Nie żyję jak w gangsta filmie, to nie moja działka
Moje imię, Ero, z nim idzie reputacja
Dostarczam rap, tak, że zna mnie gdzieś z pół miasta
Mówią – BANG – jedna z legend jak Wu-Tang
Powieki obniżone, uciułany znów pękł
I Ty lubisz mój dźwięk, to muzyka z ADHD
Że żadna produkcja nie umyka twej uwadze
A w tym odcinku radzę, by myśleć co się mówi
Bo można bardzo skrzywdzić i podkurwić ludzi
[Refren: Ero]
Ty znasz kogoś, kto zna kogoś, co gdzieś usłyszał
Ploty, ploty, z tego zawsze jest przypał
Ty znasz kogoś, kto zna kogoś, co gdzieś usłyszał
Jak masz takie źródło, to już lepsza cisza
Ty znasz kogoś, kto zna kogoś, co gdzieś usłyszał
Nie jeden już tak komuś biedy napytał
Ty znasz kogoś, kto zna kogoś, co gdzieś usłyszał
Tak powstają legendy, albo dla sądu bandyta
[Zwrotka 2: Głowa PMM]
Tu nie jeden plegar większy miał niż kartele z Medellin
Dzielił, mnożył się zakręcił aż wspólasów wykoleił
Ktoś jest trefny, nie klei, słaby wentyl i padł na twarz
Łeb zrył od chemii, siedzi w prywatnym Alcatraz
Ucho blisko streetu bez lukania po talerzach
Kilku typów na świeczniku się wyświetla, nie polecam
Na osiedlach znają Głowę, mniej się dowiem lepiej kimam
Nową zwrotę puszczam w obieg jak rakietę na kryminał
Moja ksywa toksyczna, pali frajerów od wewnątrz
Tam pod celą dobrze wiedzą kogo czeka ciężki wpierdol
Pajac do bagaja, karawana rusza z piskiem
Na Szafera i Bielanach fifty-fifty, czysty biznes
Idą na łatwiznę nos na kwintę w razie stresu
Se z kolegów zrobił windę, przepustkę do interesu
Nic mi nie sugeruj śmieciu, on odwetu nie udźwignie
Chciał bogacić się na krzywdzie, a trafił z deszczu pod rynnę