[Intro]
– Halo
– Siemano Włodi, Ero z tej mańki
– No siemasz, co tam?
– Słuchaj, zobaczyłem, co się dzieje na podwórku i nie słyszę żadnego bangera od nas, a nagrywam właśnie album Eroizm
Może wrzuciłbyś mi szesnastkę, dawno nic nie było wspólnego od nas
– No prawda, nic nie było, poczekaj blancik mi przygasł
Oczywiście, że wrzucę, inaczej być nie może, mordko
– Zajebiście ziomuś, do usłyszenia
(Ej, jeden Ero, L.A.)
[Zwrotka 1: Ero]
Mówisz, że masz sporo płyt, że zbierasz kolekcję z bratem
Kup se coś ze mną, będziesz wreszcie miał coś z rapem
Piszę wierszę Fatcapem i są grube jak trzeba
To buja, że zarzuca ci cycki na plеgar
Doktor ostrzega, zawiera JWP R-A-P
W takim stężeniu, żе to wypierdala z klapek
I niepotrzebny saper, by potwierdzić, że to bomba
Patrz na mnie, rap tu tak wygląda, yooo!
Nie jestem bandziorem, raczej hustlerem z weną
Od lat reprezentuję intelektualną przemoc
I nie pytaj mnie, czy byłem tak mądry w szkole
Bo wymyśliłem swoją – jestem twórcą i mentorem
Szalonym inwentorem, tworzę w labo jak Dexter
Myślę, jak przejąć wam głośniki każdym tekstem
I właśnie po to jestem, słowo zamieniam w złoto
I siedzę cicho, kiedy gadać nie mam po co
[Refren: Ero]
Jeśli masz coś lepszego, weź mi puść
Bo chyba nie słyszałem, a mam świetny słuch
Jeśli masz coś lepszego, weź mi puść
Bo chyba nie słyszałem, a mam świetny słuch
Jeśli masz coś lepszego, weź mi puść
Bo chyba nie słyszałem, a mam świetny słuch
Jeśli masz coś lepszego, weź mi puść
Bo chyba nie słyszałem, a mam świetny słuch
[Zwrotka 2: Ero]
Zawsze może być lepiej i może być gorzej
Efekt zobaczy ślepiec, jeśli tylko się przyłożę
I się zwróci, ile włożę, ale najpierw trzeba mieć
Daj Boże, to pomnożę, nie wystarczy tylko chcieć
Potrzebny jest fart – taki magiczny składnik
I mówią, że na start to pierwszą bańkę ukradnij
To nie mój styl, lecz B1 jak mennica
Wartościowe rzeczy sam drukuję na tych płytach
I nie pytaj mnie, czy ich wartość rośnie człeniu
Ten geniusz docenią pewnie w czwartym pokoleniu
W moim otoczeniu dawno wiedzą, co się piecze
Mówią doktor Ero, bo w podziemiu trochę leczę
Od PCP gadam o mnie, komentuję
I robię to soczyście, bo jak Conway kontempluję
Także jesteś kontent, jak Włodi z jointem
Jak cała Polska, gdy się wódka chłodzi w piątek
[Refren: Ero]
Jeśli masz coś lepszego, weź mi puść
Bo chyba nie słyszałem, a mam świetny słuch
Jeśli masz coś lepszego, weź mi puść
Bo chyba nie słyszałem, a mam świetny słuch
Jeśli masz coś lepszego, weź mi puść
Bo chyba nie słyszałem, a mam świetny słuch
Jeśli masz coś lepszego, weź mi puść
Bo chyba nie słyszałem, a mam świetny słuch
[Zwrotka 3: Włodi]
Lepiej weź coś skręć
Bo nie czuję tutaj zioła, a mam świetny węch
Wjechał ciężki sprzęt, uciułany giecik pękł
Możesz zawsze na mnie liczyć, bo nie robię sobie przerw
Już pierwszy wers uniezależnia
Choć jesteś najarany, czujesz się, jakbyś wytrzeźwiał
Ten styl jest mistic jak Molesta
Mój American Dream, Notabene Polska Wersja
Włodi szara eminencja
Media głównego ścieku rzadko widzą tu potencjał
Zawszę robię to z zajawki
W moich tekstach nie demonizuję ławki
Taki rapowy hat trick
Jak mnie wkurwisz, zrobię bongo z twojej czaszki
Żaden ze mnie Wielki Gatsby
Bo jestem solą w oku, którym łypie na nas matrix
[Refren: Ero]
Jeśli masz coś lepszego, weź mi puść
Bo chyba nie słyszałem, a mam świetny słuch
Jeśli masz coś lepszego, weź mi puść
Bo chyba nie słyszałem, a mam świetny słuch
Jeśli masz coś lepszego, weź mi puść
Bo chyba nie słyszałem, a mam świetny słuch
Jeśli masz coś lepszego, weź mi puść
Bo chyba nie słyszałem, a mam świetny słuch