Bezczel
Buntownik z wyboru
[Zwrotka 1: KaeN]
Władam rymami jak towarem, pieprzony narkoman
To słowa z rodowodem, one łapią cię na sonar
Muzyka, sylaby, flow, my razem tworzymy tandem
Na grobie tych skurwysynów z uśmiechem tańczymy sambę
Chcieli spalić mnie na stosie, czarownica z Salem
Czekało na nich spotkanie z Włada Palownika palem
Dwa złote albumy, nie ma wen, mamy platynę
Jesteś trzema wisienkami, ja jestem całym kasynem
Nie nawijam o butach i nie chodzę w Js'ach
Z precyzją Lucky Luke'a strzelam tobie w głowę z miejsca
Nie ważne czym się wożę, bo wożę się na pętlach
Od zadawania wielu punchy tobie szczęka pęka
Słysze z okien to leci jadowity maskat
Wam kawałki dla ulic i puszczają hity radia
Nie napinaj się na klipach to skilli również nie da
Przyjdzie czas to zdejmę maskę, z pisania mam Pulitzera
[Refren x2: KaeN]
To jest ta muzyka, której te dzieciaki chcą
Nowe zbuntowane pokolenie trzęsie grą
Czują to co my i wielu rzeczy mają dość
Razem z nami są, ramię w ramię z nami mkną
[Zwrotka 2: Bezczel]
W polskim rapie mam paru ziomów, których słucham
Reszta kurwa jakoś tu nie wpada mi do ucha
Wkoło co raz więcej kurew, którym skacze gul
Chcieliby mi tu pod górę zrobić, mogą raczej chuj
Zniewieściali zazdrośnicy, jeden z drugim głupi luj
Nie zrobili nic ze sobą teraz mają dupy ból
Fałszywe kurwy po cichu śmieją się nadal ze mnie
Nie wymawiaj imienia pana Bezczela nadaremnie
Miałem plan od dawna, wyczekałem dobry moment
Partyzanckie wersy serwuję ci na dzień dobry ziomek
Chcieli mnie pouczać o czym mam nawijać, pizda blada
Co to za raper co nie umie dobrze pizgać bragga?
Zwijaj swój SWAG, stara cię na obiad woła
Bang Bang, skurwysyny, Bezczel stara nowa szkoła
I chcieliby mi tu podskoczyć ale dupa
Wrzucam zwroty syte jak Scottie Pippen alley-oop'a
To jest błąd, sieję go, wzniecam ogień, płonie tęcza
Pojęcia nie macie o czym nawijacie to nie wkręcać
Każdy wers szczery tak, że jak otwarta rana boli
Podaje ci domięśniowo rap, jebany anabolik
Małolaci chcą nas słuchać, małolatki chcą się ...
Pisze zwroty o tym, walę bucha
To nie jest rap, który tylko wiarygodny z pozoru
2 0 1 6 Bezczel - buntownik z wyboru
[Refren x2: KaeN]
To jest ta muzyka, której te dzieciaki chcą
Nowe zbuntowane pokolenie trzęsie grą
Czują to co my i wielu rzeczy mają dość
Razem z nami są, ramię w ramię z nami mkną
[Zwrotka 3: Peja]
To nie gimbo-shit rich, to dojrzała gadka
Mój rap dawno temu przeszedł okres buntu dwulatka
A ulica dla mnie jak matka, powracam jak batman
Znów atak na majka, ślicznotki z kisielem w majtkach
Moim zdaniem raperzy lecą zbyt ostro
Jaka konkurencja skoro sami się wykończą?
Pisali, że chujowy, nie uszanowali księcia
Niby mają lepsze flow, lecz nie mieli tyle szczęścia
Pieprzę granie za browar i jakieś tanie wymówki
Bo robię tak by me skille mogły opłacić rachunki
A te jebane półgłówki w komentach i na etatach
Chcieliby mi dojebać, pamiętaj - ja to Slums Attack
Nigdy nie przecinam tego, co można rozwiązać
Ludzie zamiast o przyjaźniach, myślą o pieniądzach
Wolę zmienić życie w koszmar niż jak inni się pogrążać
Chociaż wyjdzie na to samo u mnie tylko rymów żądza
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]