Bezczel
Znów
[Zwrotka 1: Ede]
Mi tu raj daje Bóg, im tu kraj daje brud
Mi tu vibe daje słuch, im tu lajt daje buch
Mi tu hejt daje gnój, im to daje chuj
Ale mają grunt do dróg do wrót do krainy snów
Pizdy niech gadają zdrów, skillsy ich zwalaja z nóg
Z jednej tobie znany groove, pany nabieramy znów
Mamy cwane plany, chamy pchamy w pizde sto
W perki damy, gramy gamy, sample, hiper flow znów
Chwała dla rapu i litości zero
Zdetronizujemy wrogów progu jak Castilla Pero
Czysto koneserom z bloków pokój
Wszystkim bliskim z dobrym sercem, fanom i raperom znów
To te stereo wali ci w membrany
Hetero testosteron terror nie pedalskie chłamy
Pierwsze dzieło sztuki dowód wiary jak metryka chrztu
Drugi album Made In 2 powracamy znów

[Refren x2]
Znów! To jest ta płyta co chwyta za łeb
Znów! O nic nie pytaj, nie wnikaj to bierz
Znów! Wbite z kopyta, na bitach rzeź
Znów! To ta ekipa co niesie treść

[Zwrotka 2: Poszwixxx]
Czuć w powietrzu kordyt, brulion wchłania świeży atrament
Jestem lirycznym piromanem, hejterzy gryzą cyjanek
Po pierwszej płycie skoczył gul niektórym
Niektórzy w chuj okradają nas twierdząc że są największym fanem Ziomki będą katować płytę, to pewne
Od rana w furach, domach słychać znów na całe osiedle
Krytycy ta płyta dotyczy zdań krytyki bo
Dla mnie nie muszą ich rozbijać na równoważniki to co
Szczere szczerze szerze w dobrej wierze nie wiele to
Wierze w pół rapu fanek, tabuny i tłumy gapiów
Tysiące propsów od dzieciaków, od pseudo organizatorów
Czytaj kolekcjonerów autografów (znów!)
Kseroboje wyczuwaja molekuły strachu (znów!)
Nowa Fabuła to trucizna dla karykatur (znów!)
Podmuch basu zrywa anteny z dachu
Brunatne burzowe chmury, spada napięcie aparatur
[Refren x2]
Znów! To jest ta płyta co chwyta za łeb
Znów! O nic nie pytaj, nie wnikaj to bierz
Znów! Wbite z kopyta, na bitach rzeź
Znów! To ta ekipa co niesie treść

[Zwrotka 3: Bezczel]
Znów! Pięciu typów do bitu co dla krwii duszy nie sprzedali
Znów! Wytrwali, tworzyli, to grali, tym żyli, dostali
Bronili, wspierali, wierzyli że wypali
Chełbili się, opiekowali, walczyli by ocalić
Śledzili, wyszukiwali, uczyli się, zagłębiali
Drążyli, wyciągali, tkwili w tym i dorastali
Głosili to, obwieszczali, chwalili, wygłaszali
Troszczyli się i kochali, pieścili, dopieszczali znów!
Mnożyli to i puszczali, wielbili, doceniali
Szerzyli, propagowali, wszyli to, wyznawali znów!
Nie drwili, nie wyśmiewali, nie kpili, opluwali
Jak Slan Vinić szukali vinyli, scrathowali jak Filips
Jezdzili, koncertowali, chodzili do lokali
Pili, jarali, tańczyli, śpiewali, czaili, kumali
Sadzili, hodowali, suszyli, ścinali, kruszyli
Sypali, krecili, jarali, prawdziwi zostali znów!

[Refren x2]
Znów! To jest ta płyta co chwyta za łeb
Znów! O nic nie pytaj, nie wnikaj to bierz
Znów! Wbite z kopyta, na bitach rzeź
Znów! To ta ekipa co niesie treść
[Zwrotka 4: Konradziwo]
W dłuzszej przerwie znów wziąłem się za długopis i za kartkę Adekwatnie minęło czasu od płyty ostatniej
Uwydatnia znów plany na przyszłość, bierze czy przyszło
Nie ma opcji by nie wyszło, prysło
Ten krążek nową misją, nowym celem znów!
Stane na czele, nadzieja północny-wschód
A dług, spłace z nawiązką, nie mam obyczaju rąk umywać
Nawet w najgorszej chwili istnieje alternatywa
Nabywam coraz więcej doświadczeń w trakcie, patrzcie
Nie desperacje, akcie, do sedna sprawy sprawdzcie
Po fakcie, każdy każdego mądrością przebija
Fakt faktem, gwozdzie do trumny pobrzybijam znów!
Fałszywcom, hejterom, ludziom o dwóch twarzach
Którym makijaż się rozmazał, mam dość ich kazań
Są jak zaraza, ja chce iść swoja drogą
Wydeptaną ścieżką miejską, nie chcę znaleźć się pod kreską